piątek, 22 paź 2010 Katmandu, Nepal
Zimowe Pheriche
Dreszcze utrzymywały się kilka godzin, w końcu koło północy Kasia wreszcie zasnęła. Rankiem obudziliśmy się w zimowej scenerii. Zza chmur po początkowym pełnym zachmurzeniu i mgle zaczęło wychodzić słońce także w serca wstąpił nam ponownie optymizm. Odbywamy naradę bojową nad dalszym planem - czy ponawiamy marsz w górę (mimo zdecydowanie utrudnionych warunków - przez noc spadło ok. 30 cm śniegu) czy rezygnujemy i biorąc pod uwagę wczorajsze problemy zawracamy. K. czuje się zdecydowanie lepiej ale nie wiemy jak zareaguje na powrót na wysokość 5000 npm. Po sugestii Lakpy, iż bez raków będzie nam coraz ciężej z ciężkim sercem podejmujemy decyzję o odwrocie.
Czeka nas nadłuższy marsz w ciągu całej dotychczasowej trasy: 7,5 godzin marszu jako, iż decydujemy się zejść jak najniżej. Po godzinie marszu ponownie mamy piękną słoneczną pogodę, także maszerujemy wśród pięknych zimowych widoków, zrzucając z siebie kolejne warstwy ubrania. Trasę którą w górę pokonywaliśmy w 3,5 dnia teraz zaiczamy w ciągu niecaych 8 godzin.
Na noc zatrzymujemy się pod długim zejściu z Tengboche w Phunki Tenga. Zdecydowanie nie polecam tej lodgy, ale najbliższa możliwa oddalona jest o ponad godzinę wspinaczki a jest już prawie ciemno, a ponadto po tak długim dniu ja jestem już wykończony. W pokojach zwały kurzu, w szczeliny między oknem a framugą można włożyć dłoń a za oknem huczy rzeka od której dodatkowo ciągnie zimno, łazienka - lepiej nie komentować: wybieramy umycie się na dworzu..
Doughla 8.00 - Pangboche 12.00
Pangboche 12.00 - Tengboche 14.30
Tengboche 14.30 - Phunki Tenga 15.30
Walk Time: 6,5 h
Total Time: 7,5 h
Start/finish różnica wysokości: -1370 m