piątek, 22 paź 2010 Katmandu, Nepal
Święta rzeka...
Czas na kontynuację niedokończonego zwiedzania stolicy Nepalu. Za 250 NPR jedziemy taksówką do Pasupatinath - najważniejszego miejsca kultu hinduistycznego w Nepalu. Kompleks świątynny znajduje się ok. 5 km od centrum miasta i poświęcony jest Pashupati czyli łagodnemu wcieleniu jednego z trzech najważniejszych bóstw hinduizmu - Sziwie.Wstęp na teren to wydatek 500 NPR (oczywiście jest to cena dla białasów). Niestety wstęp do głównych świątyń niehinduistom jest wzbroniony, ale i tak głównym celem większości przybywających tu zachodnich turystów są ceremonie pogrzebowe, odbywające się w rozlokowanych nad świętą rzeką Bagmati gatach kremacyjnych.Nad całym terenem snują się dymy ze stosów pogrzebowych co sprawia dość przygnębiające wrażenie. Pogrzeby odbywają się podobno naokrągło - jest to podyktowane wymogami religijnymi nakazującymi spalenie zwłok zmarłego w ciągu doby od śmierci. Widok palących się na stosie zwłok rzeczywiście robi wrażenie. Całą ceremonia trwa ok 4,5 godziny a niedopalone drewno wraz z częsciami garderoby (resztki ludzkie powinny w teorii ulec w tym czasie kompletnemu spopieleniu) po jej zakończeniu spychane są do rzeki. Stos podpalany jest zawsze przez najstarszego syna zmarłego - gdy go nie ma musi być adoptowany przez rodzinę mężczyzna który tego dokona. Jeszcze w XIX w. powszechna była praktyka sati - rzucania na stos pogrzebowy żony zmarłego....
Bagmati wg.miejscowych jest święta - hinduiści się w niej kąpią a nawet piją jej wodę - wg. naszych standartów rzeka jest kompletnym ściekiem przy którym Wisłę można nazwać krystalicznie czystym górskim potokiem. Inna kultura, inne zwyczaje - podobnie jak dość szokujące dla Europejczyka są miejscowe zwyczaje pogrzebowe trudno to oceniać. Być może dla nich chowanie ciała zmarłego w ziemi wywołuje podobne zdziwienie W Pasupatinath można spotkać wielu sadhu czyli świętych mężów. Wpływ turystyki i tutaj jest widoczny - pozwalając robić sobie zdjęcia równocześnie żądają za to opłaty.
Przy wyjściu z kompleksu wchodzę jeszcze do otwartej świątyni zamienionej obecnie na coś w rodzaju naszego domu starców. Jeden z bardziej przygnębiających widoków jakie widziałem w życiu. Naprawdę nie chciałbym się tu znaleźć na starość,.
Prosto z Pasupatinath jedziemy zobaczyć największą w Nepalu buddyjską stupę -Boudnath (wstęp płatny). Sama stupa rzeczywiście wygląda przepięknie natomiast całość obudowana restuaracjami i kramami z pamiątkami sprawia nieco zbyt turystyczne wrażenie.
Po południu "kathmandzka tradycja": knajpa (nasz ulubiony Yak Restuarant), włoczenie się po sklepach trekkingowych, nicnierobienie....