Bramka na autostradzie
Witam z powrotem! Zmęczona, obolała, ale bardzo szczęśliwa! Plan podróży zrealizowany niemalże w 100 procentach! Od nadmiaru wrażeń czuję się tak, jakbym spędziła w drodze co najmniej miesiąc. Podróżowałam wszelkimi możliwymi środkami lokomocji, widziałam rzeczy zachwycające oraz takie, o których chciałabym jak najszybciej zapomnieć.
Na kolejnych stronach przedstawię relację z wizyty w poszczególnych miejscowościach, tymczasem chciałabym podzielić się ogólnymi wrażeniami z wizyty w Pekinie, Datongu i Chengde.
Podróżowanie po Chinach jest łatwe i bezpieczne. Dotarcie do głównych miejscowości turystycznych nie sprawia większych problemów. Pomiędzy miastami istnieje wiele połączeń kolejowych i autobusowych. Autokary dalekobieżne odjeżdżają najczęściej sprzed dworców kolejowych w momencie, gdy zostaną całkowicie zapełnione przez podróżujących. Nie dysponując dokładnym rozkładem jazdy, przybycie na dworzec oznacza najczęściej kilkunastominutowe czekanie (np. na dworcu w Chengde).
Inaczej sprawa wygląda na oficjalnych dworcach autobusowych (np. w Pekinie czy Datongu), gdzie godziny odjazdu autokarów są z góry narzucone.
Jeżeli chodzi o podróżowanie pociągiem, warto zakupić bilet z wyprzedzeniem nawet kilkudniowym. Ceny biletów zależą od komfortu podróży. Istnieje w Chinach podział wagonów na tzw.
Po drodze...
hard/soft seat oraz hard/soft sleeper. Najtańszym biletem, jak sama nazwa wskazuje jest tzw. hard seat. Miałam przyjemność spędzenia w przedziale hard seat ok. 13 godzin (okupowanym głównie przez studentów wracających do domu) i powiem szczerze - odradzam wszystkim podróżowania tego typu klasą! Hard seat powinien w rzeczywistości nazywać się hard back! Pleców po tak długiej podróży po prostu nie czułam.
Podróżując z kolei nowoczesnym pociągiem z Pekinu do Shenyang poczułam się jak na pokładzie samolotu! Przestrzeń, obsługa przypominająca stewardessy i 195 km/h. Taka podróż to po prostu marzenie, a przecież nie była to wcale szybka kolej!
W Pekinie istnieje wiele dworców autobusowych i kolejowych, przy czym tym najnowocześniejszym bliżej wyglądem do lotniska niż dworca! Bilet na pociąg można zakupić na dowolnej stacji, należy natomiast uważać, aby nie pomylić dworców w czasie odjazdu pociągów. Spotkałam się z informacją (w znanym przewodniku), że minibusy kursujące do Datongu odjeżdżają sprzed dworca kolejowego w Pekinie, nie podano natomiast informacji sprzed jakiego i nie był to wcale dworzec główny!
Tego typu pomyłki oraz kłopoty komunikacyjne należy wkalkulować w podróżowanie po kraju. Niejednokrotnie zostałam wprowadzona w błąd przez mieszkańców, mając nadzieję, że poprawnie wskazują mi drogę.
Przeważał krajobraz górzysty
Spotkałam się również z tak często opisywaną przez przewodniki, sytuacją nagabywania przez młodych studentów i naciągania na lokalną herbatę.
W obowiązkowy punkt każdej wycieczki po Chinach, ze względu na bardzo przystępne ceny, należałoby wpisać podróżowanie taksówkami. Należy jednak uzbroić się w cierpliwość, ponieważ kierowcy często odmawiają przejazdu bądź nie włączają taryfikatorów. Pod tym względem należy jasno stawiać reguły i w przypadku braku taryfikatora z góry określać cenę kursu.
Najtańszym sposobem podróżowania po mieście okazały się być autobusy oraz metro (w Shenyang oraz w Pekinie). Za przejazd autobusem z miejsca A do miejsca B trzeba zapłacić 1 RMB czyli ok. 50 groszy (nieograniczona liczba przystanków!). W ten oto sposób, za śmiesznie małe pieniądze, można przejechać z jednego końca miasta na drugi. Bilet kupuje się u sprzedawcy, który odpowiedzialny jest również za otwieranie i zamykanie drzwi w autobusie.
Przejazd metrem kosztuje 2 RMB, przy czym cena uwzględnia wszelkie przesiadki! Bilet kupuje się w specjalnych automatach, znajdujących się w pobliżu bramek kontrolnych skanujących bagaże podróżnych.
Bramki ustawione są na każdym dworcu oraz stacjach metra (z moich obserwacji wynika, że większej kontroli podlegają Chińczycy niż obcokrajowcy).
Ze znalezieniem noclegu nie było żadnego problemu. Cena za pokój dwuosobowy z łazienką i śniadaniem, w każdym odwiedzonym mieście wyniosła ok. 100 zł (cena ta sama dla hotelu *** czy hostelu). Najmilszym zaskoczeniem był hostel Kings Joy w Pekinie, położony 5 min drogi od Placu Tiananmen, w którym spotkaliśmy wielu Europejczyków i mogliśmy skosztować zapomnianych, domowych smaków serwowanych przez tamtejszą restaurację (dla turystów żądnych kuchni chińskiej stanowiło to zapewne rozczarowanie :)
Najdroższe okazały się być ceny biletów wstępów do atrakcji turystycznych, które niejednokrotnie przewyższały ceny hoteli, no ale pod tym względem oszczędności nie wchodziły w rachubę :)