Widok nad MongoliÄ…
Poniedziałek, 09.01.2012, godzina 15.30 czasu środkowoeuropejskiego. Lotnisko im. Lecha Wałęsy w Gdańsku.Żegnamy się z rodzicami. Ostatnie minuty przed wylotem.
Cel: Liaoyang, małe miasteczko w Północno-Wschodnich Chinach. Wiemy na pewno, że:
a) przed nami ok. 20 godzin lotu
b) na miejscu będzie bardzo zimno (ok. -20 stopni C)
c) będziemy najprawdopodobniej jedynymi europejczykami w mieście.
Poniedziałek, 09. 01.2012, godzina 17.15 czasu środkowoeuropejskiego. Frankfurt nad Menem.
Pierwsza przesiadka na trasie Gdańsk-Shenyang.
Nie martwimy się o bagaże, odbieramy je dopiero na miejscu, w Shenyang.
Z niecierpliwością wypatrujemy naszych współtowarzyszy podróży, Bernarda i Thomasa. Czas ruszyć w drogę...
Wtorek, 09.01.2012, 12.00 czasu lokalnego. Lotnisko w Pekinie.
Już tak blisko celu...Przed nami ostatni lot. Zmęczenie daje się we znaki. Została garstka osób lecących do Shenyang. Temperatura -5 stopni C. Pierwsza myśl: nie umrzemy z zimna. Druga: czas przestawić zegarki (przez cały rok obowiązuje czas UTC +8 przesunięty o 7 godzin do przodu w stosunku do czasu polskiego).
Wtorek, 09.01.2012, 15.30 czasu lokalnego.
Na pokładzie samolotu do Shenyang znajdują się prawie sami Chińczycy. Zaczyna robić się ciekawie. Zmęczenie daje wyraźnie znać o sobie, z drugiej strony pojawia się ogromne podekscytowanie. Kolejna zapowiedź pilota odnośnie temperatury potęguje dreszczyk emocji... Prognoza pogody, którą monitorowaliśmy przed wylotem sprawdziła się. -20 stopni C, przeraźliwy ziąb. Na szczęście przed nami kilka miesięcy aklimatyzacji..