środa, 1 sie 2007 Bangkok, Tajlandia
Shwedagon Paya 2-Rangun Ok. godz. 7.15 wylądowaliśmy na lotnisku w stolicy(która za niedługo już nia nie będzie) Rangunie.Wybraliśmy linie lotnicze Air Asia które prawie zawsze oferuja najlepszą cenę (ok.110$ w dwie strony). Juz przy kontroli paszportowej można było zauważyc panów oferujących swój transport do centrum.Nie było to oczywiście podejrzane,ludzie tam sa bardzo mili i rzadko kiedy maja na celu zrobic komus krzywdę.Każdy z takich osób ma przysobie ofertę hotelu do którego ma się darmowy pick up gdy sie go wybierze oczywiście.My wybraliśmy najtańszy z możliwych MOTHERLAND 2 za którego załacilismy 10 $ za dwójkę.Nie jest to zbyt niska cena szczególnie jak na Azje gdzie normalnie w Tajlandii czy Laosie za standardowy pokój z fanem(wiatrak) i z łazienka na zewnątrz płaci sie 3-4 $.Ale jak sie okazało w cenę wliczone jest sniadanie(zwykle jest to jajko w różnych postaciach ,tosty z dżemem bądź masłem jakis owoc ,kawa lub herbata.Czasem zdarzały się naleśniki ale to był już rarytas),a i tak poza stolica ceny maja by mniejsze.Po zakwaterowaniu sie mielismy jeszcze do załatwienia ważna sprawę-mianowicie transport. Niestety ze względu na nasza iloś nie moglibyśmy sobie pozwolic na poruszanie sie transportem publicznym bo przez strate czasu musielibyśmy skróci swój pobyt w Birmie a w sumie nikt tego nie chciał. Za busik na 8 os. na 21 dni podróży zapłaciliśmy po 160$ kazdy i tak schodząc z 200$.Jak sie potem okazało już nikt nie będzie jeździc za taką cene jak my,bo kilka dni później rząd podniósł ceny paliwa niemalże dwukrotnie co spowodowało protesty w stolicy co ppotem było przyczyną głośnych demonstracji w ostatnich dniach. Za to trafił nam się bardzo fajny kierowca który kazał nazywa się Andrew(tak podobno brzmi angielska wersja jego imienia),ale my jak zagorzali patrioci wołaliśmy go Andrzej-zeby było swojsko. Spędziliśmy tam 2 dni ,skupiając się przede wszystkim na 2 największych pagodach pokrytych szczerym złotem i klejnotami .Mówie tu o Shwedagon Paya(to nazwa birmańska pagody badź doboby jak kto woli) i Sule Paya.Samo miasto jednak wydawało mi się bardzo nieprzyjemne.Pełno w nich było podejrzanych ludzi,troche cichych troche smutnych,bardzo nieszcześliwych.kto był w Azji wie że nawet w tak biednym kraju jak Indie zawsze można spotka uśmiechnietych wrecz szczęśliwych ludzi wśród żebraków i bezdomnych. Te miasto jednak było bardzo nie-azjatyckie. Oczekując zatem na coś bardziej pozytywnego wyruszyliśmy na poszukiwanie nowych przygód w kierunku miasta Bago....