wtorek, 8 kwi 2008 Sopot, Polska
O 7 rano pobudka, o 8 rano wychodziłem na metro, którym udałem się do przystanku Kitay Gorad, z którego wyszedłem na ulicę Marusiejki, przy której mieści się Ambasada Białorusi. Tam czekała mnie przykra niespodzianka - z okazji święta nie pracują dziś i jutro oraz 09.05.2008 roku. Ochroniarz mi tylko potwierdził, że faktycznie wyrabiają ekspresowe wizy tranzytowe w ciągu jednego dnia. No i poinformował mnie, że Konsulat Białorusi mieści się w budynku za rogiem. Tak więc już przed 9 wiedziałem, że plan wizy upadł.
Postanowiłem pójść pieszo na Plac Czerwony i zwiedzić okolicę. Ale i tu szybko okazało się, że nie jest tak fajnie. Otóż z okazji święta zakończenia wojny, które tu obchodzą 9 maja, już dziś i jutro są pierwsze defilady wojsk na Placu Czerwonym i jest on zamknięty, chyba że ma się specjalną wejściówkę. Ja jej nie miałem, ale jak gdyby nic ustawiłem się w kolejce do sprawdzenia, czy czegoś nie wnoszę. O bilet nawet nie zapytali. Udało się przejść nawet pomiędzy wojskami do trybuny dla widzów, która stała k. Mauzoleum Lenina, zrobiłem kilka fotek, ale na trybunę bez biletu nie wpuścili. Po chwili kręcenia się i robienia zdjęć wypatrzył mnie jeden z ochroniarzy wojskowych i wyprowadził mnie z Placu Czerwonego. Obszedłem go naokoło, przy okazji podziwiając zabudowania sąsiednich ulic. Wszystko jednak było pozamykane. Pozostał więc spacer ulicą Twerską w kierunku mieszkania. Do siebie dotarłem przed 1.
Do obiadu była godzina czasu, więc postanowiłem, że szybko wypiję kawę i zakleję dętkę w tylnym kole roweru (jak przyszedł rower do pokoju, znowu zrobiła się dziura). Kiedy rozebrałem koło i próbowałem napompować dętkę, aby sprawdzić gdzie jest dziura, pękł wentyl. To był koniec tej dętki. Stwierdziłem, że szkoda na nią czasu i z torby wyjąłem nową dętkę. I przyszła kolejna praca - rozwiercenie otworu w feldze, ponieważ nowa dętka ma wentyl samochodowy, a stara miała tradycyjny rozmiar. Więc po obiedzie było najpierw rozwiercenie felgi, a dopiero później złożenie koła. Następnie znowu straciłem dużo czasu na wyregulowanie tylnej przerzutki. Nie jestem fachowcem w tych sprawach, a i cierpliwości nie mam zbyt dużej. W końcu jednak udało się.
Postanowiłem więc rowerem wybrać się na pocztę, aby wysłać kartki z Moskwy. Po dwóch tygodniach przerwy znowu na rowerze, jak fajnie. Przejechałem 3,72 km.
Wieczór to już telefon od kolegi Sławka, wysłanie ostatnich e-maili i przerzucenie kolejnych zdjęć z aparatu na pamięć oraz wypranie ostatnich brudnych rzeczy, aby na drogę było wszystko czyste.