lub
w jakim celu? zapamiętaj mnie
 
Warszawa
Maskat  
Wielki Meczet Sultan QaboosBousher, Omanźródło: Stock.XCHNG
  •  
  •  
  •  
  •  
  •  
  •  
 
czytasz blog:

Blondynka, gdzieś między Tokio, a Tajwanem.



27lip
2015

POWITANIE - czyli jak celnik przetrzepał mi całą torbę, a potem znalazłam się na komisariacie policji.

4 165 6  
Tokio, Japonia, prowincja Tōkyō

Procedury imigracyjne zmieniły się od mojej ostatniej wizyty, teraz są bardziej restrykcyjne Japończycy zabezpieczają się jak mogą przed terroryzmem. Oprócz standardowej kontroli paszportu (kolejki do 6 okienek są przerażająco długie podejrzewam, że poczekam sobie i to nie krótko...) rozglądam się i jest szklana kabina z 4 osobnymi ścieżkami. Podglądam jednego z podróżników i odkrywam, że jest to elektroniczna bezosobowa kontrola, ale co najważniejsze nie ma tam zbyt wielu osób. Postanawiam skorzystać z tego rozwiązania. :) Skanuję paszport, pokonuję bramkę i jestem w środku. Automat skanuje moją twarz. Tak to dość dziwne, w sumie po co skanują skoro nie mają mojego zdjęcia? porównują z paszportem? - hm wyglądam zupełnie inaczej. Ale nie słyszę żadnych dziwnych dźwięków, więc chyba się udało. kolejna bramka się otwiera i opuszczam szklaną kabinę.
Dalej oddaję deklarację celną, którą wypełnia się jeszcze w samolocie, celniczka zadaje mi kilka pytań, następnie skanuje oba palce wskazujące i robi zdjęcie twarzy. Dziwnie się czuję, ale odmówić przekazania danych identyfikacyjnych nie można, od razu deportują z kraju.

Czekam z niecierpliwością na bagaż. Żółta, na wpółotwarta walizko gdzie jesteś? Większość odebrałą już swoje bagaże, a ja nadal czekam. Po 15 minutach zaczynam mieć dziwne myśli. Pasy zabezpieczające pękły, a za chwilę pojawią się na taśmie bagażowej po kolei but, gacie, bluzki i inne... W końcu jednak wynurza się żółty, ciężki klocek i na szczęście w całości.

Kolejna kontrola celna z bagażem, ale to idzie gładko jak widzę. Podchodzę do celnika, wręczam mu deklarację celną, w której zaznaczyłam, że nie przewożę żadnych nielegalnych produktów. Zadaje mi kilka pytań, w tym czy przewożę coś nielegalnego. Zaprzeczam. (przecież ma deklaracje) Pyta czy może otworzyć walizkę. Robi mi się gorąco. "Tak, nie ma problemu.", ale nie wiem czemu zaczynam się denerwować, na lotnisku jest pewnie ponad 30 stopni, ale moja temperatura skoczyła do 70. Czy wyglądam na terrorystkę? przemytniczkę? Pokazuje mi zdjęcia broni, narkotyków, alkoholu... (Hej, czy mówię niewyraźnie?) Każe mi otworzyć walizkę, wspominam, że jest otwarta, bo mi się zepsuła, odpinam jeden z pasów, ale drugi się zaciął...siłuję się z nim, kiedy pada pytanie - "Czy Pani to pakowała?" Co za pytanie?! "Tak, ale pasy zapinał mi tata, bo walizka się zepsuła, a już się śpieszyłam, są nowe nie wiem jak się je odpina" Ten celnik zaczyna mnie wkurzać... ale zdaję sobie sprawę, że moja historia brzmi podejrzanie... Ok w końcu zapięcie puszcza, celnik kopie w moich rzeczach, bielizna na wierzchu (nigdy więcej się tak nie spakuje). Może chodzi o Żubrówkę, którą wzięłam? chwila, nie, chyba ją wyciągnęłam, była za ciężka. Pyta po co jadę i gdzie, opowiadam o konferencji, ten wyciąga ciężki pakunek z mojej torby więc tłumaczę że to album od prezydenta jako prezent nakonferencję, zdziwił się, ale kopie dalej. - no cóż moja historia jest mało wiarygodna. Zaraz oszaleje, niech mnie już puści- nic tu nie znajdzie!
W końcu dziękuje i mówi, że mogę iść dalej. uf.I pomyśleć, że pojechałam na wakacje, żeby się odstresować...

Siadam na chwile muszę odetchnąć. Jest upalnie i lepko. Na około mnie pełno japońskich napisów - tzw. "krzaki" - nic nie rozumiem. Na szczęście jest informacja. Przy automatach z biletami stoi Japonka i pomaga mi zrozumieć system kolei i metra w Tokio - trzeba przyznać że dbają o turystów. Automat jest też w wersji angielskiej, kupuję bilet i idę na peron. Pociąg akurat podjechał, wsiadam i od razu lepiej się czuję - ten kto wymyślił klimatyzację był geniuszem. Jadąc po torach poprowadzonych ok 30m nad rzeką i w dodatku przechodzących przez prawie jej środek (jak oni to tutaj zbudowali?) próbuję się połączyć z internetem. W Tokio w metrach i kolejach jest darmowe Wi-Fi, choć nie zawsze działa, często trzeba się zalogować. Widoki są niesamowite, drogi przeplatają się we wszystkie strony, po kilkanaście metrów nad ziemią lub rzeką. Miasto ogromne - jadę i jadę. Przesiadam się na metro. Wysiadam i pytam o drogę w informacji, pokazując adres mojego hostelu. Pani wyciąga jakąś książkę grubą na 3 cm w rozmiarze A3 z tak cienkimi kartkami, że prawie prześwitują, każda strona posiada siatkę ulic zapisaną drobnym maczkiem... Jak ona może cokolwiek tam dojrzeć? "Czy to mapa całej Japonii?" - pytam zdziwiona. zaśmiała się "Nie, tylko Tokio." ?!?!?! Wow! (Postaram się zrobić w najbliższym czasie zdjęcie, bo to naprawdę obrazuje ogrom tego miasta.) Pani zaznaczyła mi jeden z malutkich kwadracików, w których powinien znajdować się mój "Tokio Hostel" i wyruszyłam w dość długą trasę. W Tokio numeracja domów nie ma żadnego porządku, obok 5 może być 1 i 60. A adres posiada nazwę dzielnicy, poddzielnicy i jej nr, następnie powiedzmy nr obszaru (jest ich kilka w ramach jednej poddzielnicy) i dopiero nr domu. Kiedy dotarłam na miejsce, okazało się, że hostelu nie ma. Pytam pierwszego napotkanego Japończyka, a ten patrząc na adres stwierdza, że to chyba nie tutaj tylko zupełnie inne miejsce i to daleko stąd. Ale w informacji pokazali mi...sama też sprawdzałam, że numeracja się zgadza, o co chodzi? Zadzwonił do znajomego, potwierdził - to zupełnie inna dzielnica. SUPER! Nie bardzo mu wierzę szczególnie, że akurat nie mówi po angielsku. Nikogo innego nie ma w pobliżu, a musicie wiedzieć, że Japończycy są bardzo pomocni i odpowiedzialni i skoro zapytano jego to on teraz zrobi wszystko, żeby doprowadzić sprawę do końca. Nie wierzę mu. Nie będę jechać na drugi koniec miasta, żeby się dowiedzieć, że jakiś Japończyk nie znający angielskiego mnie wprowadził w maliny. "Come police." - macha na mnie i rusza przodem. Zaprowadził mnie na komisariat, mówi żebym tam zapytała i kłaniając się nisko odchodzi. Na policji znowu ta sama książka. Dla pewności zapytałam jeszcze raz czy to tylko samo Tokio. "Hai" - potwierdziła policjantka i zaznaczyła mi ten sam kwadracik na mapie co wcześniej Pani w informacji. Jednak nie należało mu ufać. Wracam do tego miejsca, ręce mi odpadają - cały czas ciągnę za sobą 23 kg ciuchów. Tym razem 5 Japończyków pomaga mi na raz. Jeden gdzieś dzwoni, drugi sprawdza na google maps, trzeci gada z czwartym, piąty się gapi w mapę. Wszyscy są zgodni, że to nie tutaj, informacja i policja są źli i jak mogli mi tak powiedzieć? No nie wiem, ale tak powiedzieli, mało tego nawet zakreślili na mapie. Nie ufam tym ludziom coś tu nie gra. Jak policja może się mylić?
Dzwonię do Hostelu. No jakby inaczej! - Nie ma takiego nr. Może inaczej się dzwoni? przez jedno zero albo w ogóle bez? - nie ma takiego połączenia. Młody Japończyk pyta czy może spróbować zadzownić. Też mu się nie udaje - o ironio! już od godziny szukam hostelu i nic, Ci ludzie też nie mogą mi pomóc. Jeden w kocu decyduje, że wie gdzie to jest i że pojedzie ze mną i mi pokażę. Zgadzam się, tutaj hostelu i tak nie ma. Wsiadamy w metro, upoceni, skar z nieba, moja walizka ciężka do samego jej ciągnięcia, a on ją jeszcze dźwiga po wszystkich możliwych schodach. Głupio mi okropnie, ale jestem mu niezmiernie wdzięczna, że mi pomaga. Nie gadamy za dużo, tzn. ja nawijam, on słucha, bo nie zna angielskiego. Czy mnie rozumie? nie wiem. Ale jest ok i w sumie bez problemu się dogadujemy. :) Kiedy wysiadamy z metra na dworze jest zupełnie ciemno! (Tutaj słońce pada pod innym kątem i w niecałe 30 minut robi się zupełnie ciemno). Google maps jest mocno pomocne i w ten sposób docieramy do hostelu o 18.30. No to pierwsze zwiedzanie Tokio mam już za sobą...;) Wymieniamy się wizytówkami, dziękuję mojemu wybawicielowi kłaniając się nisko i idę się zameldować.

Tokio jest ogromne i chyba dobrze ze nie zdawałam sobie z tego wcześniej sprawy, bo pewnie bym się dwa razy zastanowiła.

27lip
2015

PANEL STERUJĄCY TOALETĄ i inne DZIWACTWA JAPONII - TOKIO HOSTEL

4 165 6  
Tokio, Japonia, prowincja Tōkyō

TOKIO HOTEL - miłe miejsce bardzo przyjazne szczególnie dla backpackers-ów.&nbsp;Od samego początku ludzie zagadują, pytają i okazuje się, że przybywają z naprawdę niesamowitych miejsc. Kanadyjczyk od 3 miesięcy podróżuje po Azji. Dwie Brytyjki właśnie kończą swoją 3 miesięczną podróż, wcześniej zwiedziły m.in. Australię, Tajlandię, Laos, Wietnam, Chiny. Wow! Bardzo fajne. Jadna z nich pomogła mi z moim adapterem do prądu - trzeba było pociąć plastik żebym mogła włączyć wtyczkę - dałyśmy radę. Inaczej nie mogłabym nic podładować Japonia ma mniejsze napięcie w gniazdkach (wynosi 100 V, a jego czestotliwość 50/60 Hz)&nbsp;i na dodatek zupełnie inne wtyczki.Oprócz tego mieszkam z Johnem z Austalii, Peterem z Francji i Lio z Finlandii wszyscy podróżują od kilku miesięcy po Azji wschodniej. Z czego francuz wędruje od 9 miesięcy. Cały pokój jest zajęty. Metro zamykane jest na noc i otwierane o 5.00, więc nie bardzo można zwiedzać wtedy miasto dlatego całe noce przegadujemy lub oglądamy filmy.&nbsp;<div>&nbsp;Hostelu nie można zaliczyć do najczystszych - nie za bardzo ktokolwiek dba o przestrzeń wspólną, ale łóżka, pościel i łazienka są czyste. Obsługa jest niezwykle pomocna. (Jak powiedziałam hostowi, że policja pokazała mi zły kierunek zapytał który to posterunek i powiedział oburzony, że złoży na nich zażalenie. - mam nadzieję, że nie wywoła to afery miedzynarodowej...)&nbsp;<div>
<div>W kuchni można się łatwo do czegoś przykleić, ale mam zamiar popróbować lokalnej kuchni, więc stołować się będę na mieście. Tutaj wypijam jedynie herbatę - ogólno dostępna hostelowa jest tylko zielona w torebkach - PYCHOTKA! Poważnie, tutejsza herbata nawet ta najtańsza jest dużo lepsza od naszej :)&nbsp;<div>
</div><div>Mieszkam w pokoju 10 osobowym bez podziału na płeć (tak, w Azji często w hostelach oprócz normalnych pokoi wieloosobowych, oferowane są także pokoje z podziałem na płcie), moim zdaniem pokoje MIX są najlepsze, bo jest wesoło, a poza tym jest większa przestrzeń. Single room - jest 2-3 razy droższy, a różni się tym, że jest wielkości 2 x 2m - naprawde! w pokoju jest jedynie łóżko i pół metra przestrzeni do ściany - nic więcej. Nie polecam dla klaustrofobików. W pokojach są klimatyzatory - całe szczęście, jedynie w łazience i na korytarzu ich brakuje. Przed wejściem do korytarza z pokojami znajduje się przestrzeń na buty - tam należy je zostawić każdorazowo i dalej poruszać się na boso. Podłoga wyłożona jest matami TATAMI. To samo na wejściu do łazienki z tym, że tam nie ma już mat. Łóżka piętrowe i niestety, jeśli ktoś ma powyżej 180cm to także za krótkie. Nie mam gdzie schować walizki - porostu nie ma miejsca, przestrzenie w hostelu i ogólnie wszędzie w Japonii są tak ograniczone, że nie marnuje się go na takie wynalazki jak szafy. Są jedynie małe szafki na kluczyk, w których można schować dokumenty i laptopa.&nbsp;<div><div>
ŁAZIENKA:&nbsp;cała jej przestrzeń to jedna wielka kabina prysznicowa. tzn nie ma tam żadnych szafek, miejsca na ręcznik itp. jest jedynie wanna. W normalnych japońskich domach wygląda to podobnie. z tą różnicą, że szafki znajdują się w łazience i są odporne na wodę. Tzn. chcąc się umyć Japończyk najpierw siadając na niziutkim plastikowym taborecie przed maleńkim lusterkiem&nbsp;myje swoje ciało przy użyciu prysznica zamontowanego na wysokości ok 20 - 30cm od ziemi. Woda leje się po wszytskim na około, w podłodze znajduje się odpływ. Po umyciu relaksuje się wchodząc do wanny, w której cały czas stoi woda. Jest to jakby forma mini basenu, w którym wymienia się wodę w zalezności od potrzeb ale zazwyczaj raz w tygodniu. Przynajmniej tak było u rodziny u której gościłam 10 lat temu. Wanna z wodą przykrywana jest bambusową matą, żeby nic ewentualnie do niej nie wpadło. W hostelu oczywiście woda w wannie nie stoi ale możliwość takiej kąpieli jest.&nbsp;</div><div><span style="font-size: 13.3333330154419px;">
<span style="font-size: 13.3333330154419px;">TOALETA:&nbsp;<div><span style="font-size: 13.3333330154419px;">tutaj dopiero można przeżyć prawdziwą przygodę! W Japonii jak wiadomo zaawansowane technologie są wykorzystywane prawie wszędzie - dlatego również w toalecie. Muszla klozetowa wyposażona jest zawsze w panel sterujący (oprócz publicznych WC, gdzie najczęściej są wersje "na narciarza" - tzn. te, w których się kuca - bardzo higieniczne zresztą! - powinniśmy je zaadoptować).<div>Oto kilka funkcji, które potrafi wykonać japońska toaleta:- spłukiwanie wody - nie może się oczywiście odbywać w normalny sposób Japończycy wymyślili, żę woda która przepływa możę służyć równocześnie do umycia rąk. Zamontowali nad muszlą i zbiornikiem, w którym zbiera się woda do spłukiwania kran i mini umywalkę (widać to na zdjęciu). Często ze względu na ograniczoną przestrzeń jest to jedyne umywalka występująca w mieszkaniu!&nbsp;- podmywanie - tak podmywanie naszego ciała, w lepszych modelach można wybierać rodzaj stumienia wody;- osuszanie - kolejny etap podmywania;- samoczyszczenie muszli;- samoczyszczenie klapy - w lepszych wersjach - wysuwa się szmatka, klapa się okręca i w ten sposób czyści i odkaża;- zagłuszanie - radio lub inne rodzaje muzyki jak np. strumień wody, szum morza itp...Czy tego używałam? Jeszcze nie, trochę się obawiam. Wolałabym najpierw to zobaczyć, ale wtedy prawdopodobnie woda prysnie mi w oczy..;) - dam znać jak się odważę.<div>
<div>KUCHNIA - nie wiem czy to tylko w tym hostelu czy ogólnie, ale kran otwiera się poprzez naciśnięcie rączki, a zamyka poprzez jej podniesienie - okropnie irytujące.&nbsp;<div><span style="font-size: 13.3333330154419px;">
<div>

27lip
2015

ASAKUSA - dzielnica Świątyń

4 165 6  
Tokio, Japonia, prowincja Tōkyō

W Tokio na każdym kroku można napotkać Świątynie. Niesamowitę, gdzieś na rogu dwóch uli, lub miedzy obuwniczym a spożywczakiem znajdują się świątynie - to te kolorowe pstrokate, z dziwacznymi stworzeniami.&nbsp;<div>
Dzisiaj zwiedzam okolicę hostelu (mieszka między głównymi dzielnicami Ueano i Asakusa) - lokalizacja świetna. Ueno odpóściłam ale dzielnicę ASAKUSA zrobiłą na mnie wrażenie - jest to jedna z głównych atrakcji Tokio - miejsce pełne świątyń. Tłumy wycieczek, turystów i Japończyków,którzy przechodząc zatrzymują się na modlitwę. Najpierw rzut monetą do ogromnej skrzyni przed ołtarzem, potem powitalny podwójny ukłon (im niżej tym większy okazany szacunek) teraz można przystąpić do modlitwy, kłaniąjąc się od czasu do czasu. Na koniec należy zaklaskać 2 razy w dłonie i pożegnać się z bóstwem kłaniając znowu podwójnie. Prawie nie ma momentu żeby ktoś nie klaskał kłaniał się lub modlił. Obok ołtarza drewniane regały z drobnymi szufladkami. Po wrzuceniu 100 yenów do skrzyni można uzyskać odpowiedz na najbardziej nurtujące pytania. W tym celu należy potrząsnąć szcześciennym pudełkiem z drewnianymi kijkami, w myślach zadać pytanie i wyciągnąć kijek na którym znajduje się numer szufladki z odwpowiedzią. Co wyciągnęłam? - BAD FORTUNE...- odpowiedź brzmiała, jeśli czegoś szukasz - nie znajdziesz tego, jeśli na coś czekasz - nie przyjdzie to do Ciebie, lepiej nie podróżuj! - HAHAHA dobre! :) to się nazywa szczęście. Niby nie wierzę &nbsp;w takie rzeczy ale jakoś dziwinie się czułam, więc wciągnęłam kolejne 100 jenów - NORMAL FORTUNE - jeśli na coś czekasz przyjdzie to, jeśli czegoś szukasz znajdziesz to. - ufff...JEdnak to jeszcze nie koniec procedury" karteczkę z odpowiedzią należy złożyć i zawiązać na specjalnym stojaku ofiarujac bogu to co ma się zdarzyć. &nbsp;Na głównej alei prowadzącej do Świątyń oprócz nieskończonej ilości straganów z pamiątkami i budkami z japońskimi smakołykami spotkać można japończyków obranych w kimona. I co ważne nie są to przebierańcy. Japńczycy ciągle kultywują swoje tradycje i każdy ale to każdy japończyk ma przynajmniej kilka kimon, które ubiera przynajmniej kilka razy w roku. (Na całej długości aleji i jej okolicachh jest darmowe Wi-Fi., a przed wejsciem w obszar świątyń które należą do zupełnie darmowych atrakcji znajduje się informacja turystyczna). Na uliczkach odchodzących od świętego miejsca znajduje się masa restauracji i kawiarenek z japońską kuchnią. Zapachy są conajmniej dziwne i z tego pwodu nie mogłam się na zadną zdecydować wkocu tak mocno zgłodniałąm żę pomimo okropnego smrodu zmusiłąm się zęby coś zamówić.Jedzenie było pyszne, restauracja czyściutka, ale ten smród nie do zniesienia.</div><div>
Po dzisiejszym dniu upewniam się że Japończycy są niezmiernie mili i zawsze pomocni, nawet gdy ich się o to nie prosi to przystaną i kiedy zorientują się, że możesz mieć z czymś problem podejdą i zaoferują pomoc - niesamowite. :)</div>

27lip
2015

Samotność Tokio i karaluchy

4 165 6  
Tokio, Japonia, prowincja Tōkyō

Dzisiejszy dzień zwiedzam Tokio z Leo backpacker z Finlandii.
Ponieważ jutro wylatuję na Tajwan, dzisiaj muszę dużo zobaczyć. Szczególnie, że na tę noc muszę się przenieść na lotnisko. Metro w Tokio zamykają o 12.00, a otwierają o 5.00 i ni jak, nie zdążę na 7.10 rano na samolot.
Zaczynamy od Akihabary dzielnicy wszechobecnej rozrywki Mangi. Ulice się pełne kolorowych neonów, krzykliwej muzyki, dziewczyn poprzebieranych za postaci Mangi, oraz "Pokojówki" zapraszające do kawiarni przyjemności zwanych Maid Cafe. Kawiarnie te są dla każdego i nie należy ich mylić z "domem publicznym". Po uiszczeniu odpowiedniej opłaty, samotni Tokijczycy (choć nie tylko) mogą poczuć się jak Panowie i Władcy. Wszystko robione jest pod klienta, jeden lub grupa "zabawiaczy lub pokojówek" dba o to, aby zapewnić jak największą przyjemność swojemu klientowi. Co się pod tym kryje? To zależy czego oczekuje klient, czasami jest to zwykłą rozmowa, tańce lub ich pokazy, granie w gry, przynoszenie tortu lub picie toastów na cześć klienta, a nawet noszenie go na rękach. Tacy "zabawiacze" muszą być wszechstronni, charakteryzować się specyficzną urodą i atrakcyjnym wyglądem (pokojówki muszę mieć niewinne spojrzenie) umieć mówić komplementy i sprawiać, że w ich towarzystwie klient czuje się cały czas adorowany. Niektórzy klienci przychodzą codziennie. W dodatku trafiają się tak hojni, że dobry zabawiacz za napiwek może kupić sobie świetnej klasy samochód.
Przechadzamy się główną ulicą Akihabary, czyli "Okahimachi", próbujemy znaleźć "maszynkę do robienia bąbelków z folii" (tej na odstresowanie;) to będzie świetna pamiątka. Niestety nie udaje nam się jej znaleźć w żadnym ze sklepów typu "wszystko i nic", których jest tutaj pełno. Za to udało nam się załapać na darmowy masaż całego ciała(!) - no dobra prawie całego;) dzięki elektrycznym fotelom. Warto skorzystać, bo naprawdę świetnie relaksuje, jedyny minus to taki, że Japończycy są troszkę mniejsi i wyprofilowane miejsce na nogi okazało się za krótkie;) ale i tak było warto. Takie fotele masujące są w większości miejsc w Japonii tylko zazwyczaj płatne. Często je wdać w hotelach lub kawiarniach, na korytarzach dużych centrów handlowych, itp. Nie wiem czy powinnam o tym pisać, ale w końcu skoro Japonia a szczególnie ta dzielnica słynie z tego tonie mogliśmy nie odwiedzić największego 6 piętrowego sex shopu w Japonii (reklamują się jako największy na świecie - nie wiem czy to prawda). Hm... ciekawe doświadczenie - nie będę opisywać,&nbsp;to trzeba zobaczyć,&nbsp;poprostu można tam znaleźć absolutnie wszystko! Dla bardziej zainteresowanych polecam dokument Agnieszki Szulim jest w internecie. W Japonii choć wiele młodych w wieku 21 - 22 lata jeszcze nigdy nie przytulało płci przeciwnej (oprócz swoich najbliższych) nie mówiąc już o takich ekscesach jak całowanie, to generalnie sex nie jest tematem tabu. Mają nawet specjalne hotele, do których chadzają we wiadomym celu (hotele takie oferują różnego rodzaju tematyczne "czerwone pokoje", gdzie można się "zabawiać", ale co najważniejsze charakteryzują się tym, że są wygłuszone). W Japonii oszczędza się przestrzeń, więc ściany też są cienkie, stąd krępujący się Japończycy chętnie korzystają z takowych hoteli.&nbsp;
Po 1,5 godziny mamy dosyć tego hałasu i krzyków tej części miasta - przejeżdżamy do dzielnicy biznesu. Shibuya jest to jedna z najbogatszych i najbardziej ekskluzywnych dzielnic Tokio. Po wyjściu ze stacji witają nas znane z wielu filmów, zdjęć, pocztówek, itp. bilbordy "Scramble Crossing" - czyli największego i najbardziej tłocznego skrzyżowania w całej Japonii. W pół sekundy skrzyżowanie zapełnia się tłumem ludzi idących we wszystkich kierunkach na raz, po to, aby po ok 30 opustoszeć na moment i zalać się sznurem samochodów. Niedaleko skrzyżowania jest Starbucks z widokiem na skrzyżowanie lub po przeciwnej stronie&nbsp;taras obserwacyjny w centrum handlowym. Informacyjna turystyczna znajduje sięw samym centrum tego "galimatiasu" w wagonie tramwajowym można tam zapytać o drogę. Obok kolejna ikona Tokio - wierny Hochiko - pomnik psa, który czekał tu na swojego Pana pomimo, że ten zmarł, aż do swojej śmierci. Niedaleko (ok. 10 min piechotą) znajduje się punkt widokowy gdzie z 54 piętra można za darmo obejrzeć panoramę Tokio i okolic. Kto ma szczęście zobaczy też Wulkan Fuji - nam się niestety nie udało. Po drodze jeszcze Leo kupuje okulary i idziemy na lunch. Zamawiamy typowo japońskie jedzenie.&nbsp;Po powrocie do hostelu hm.. niespodzianka! Brytyjki informują mnie poddenerwowane, że w naszym pokoju jest ogromny karaluch. Spadł z sufitu na łóżko jednej z nich, a kiedy go zrzuciła biegł po podłodze i teraz nie wiadomo gdzie jest. Jest czarny, ma ok 6 cm długości, 2 cm grubości umie latać i jest mega szybki.&nbsp;
??!!
Muszę zaznaczyć, że tak jak widać na zdjęciu moja walizka była otwarta cały dzień. Miałam zamiar ją po prostu zapiąć i pojechać na lotnisko, ale w tej sytuacji wolałabym sprawdzić czy nie ma w niej pasażerów na gapę. Tylko jak mam to zrobić skoro panicznie boję się robalia tak ogromnych to już wogóle?! Siedzimy na łóżku piętrowym kolegi i Brytyjkami lustrujemy podłogę, sufit, ściany, łóżka, wszystko dookoła...Już czuję, że po mnie łazi!Jest! na ścianie! - woła Brytyjka."Pilnujcie go! idę po Hosta" - szczęśliwa opuszczam okropny pokój. Kiedy przerażona opowiadam Hostowi jakie bydle mamy w pokoju ten ze stoickim spokojem wręcza mi jakiś spray. To chyba żart.&nbsp;"Nie, nie, nie, ja tam nie idę. Musisz go zabić.""Weź", "Nie, nie,... jest ogromny, taki... (pokazuję)", "Nie, normalny." - odpowiada. [Aha, normalny...spoko!] Aaaa!! oszaleje! wręcza mi spray - Raid. "Nie, nie, nie...to go ma zabić?" "Tak." "OK ale ja tego nie zrobię, nie wiem jak." "Twój boyfriend" "Co?! Nie ma tutaj żadnego mojego boyfrienda! Ty go zabijesz!" - wkurzyłam się i chyba było to widać, bo Hot ruszył się i wyszedł ze swojej kanciapy. Swoją drogą gdzie się podziali wszyscy chłopacy z naszego pokoju?! Oporny tokijczyk długo gonił za karaluchem wokół mojego łóżka, ale niby w końcu zabił. Trupa nikt nie widział, ale załóżmy, że w tej chusteczce go Host faktycznie wyniósł.&nbsp;Żegnam się ze wszystkimi w hostelu - jutro Tajwan!

 


Odległość pokonana od ostatniego punktu (Frankfurt nad Menem, ): ok , mierzona w linii prostej.
Całkowity przebyty dystans to ok. .

27lip
2015

Galeria (165)

 
Tokio, Japonia, prowincja Tōkyō
 
  • Opublikuj na:
27lip
2015

Komentarze (6)

 
Liczba komentarzy: 6
Izfytb

cost arimidex 1 mg cost arimidex 1mg purchase anastrozole pills

Acnlea

buy cialis without prescription cialis price buy best erectile dysfunction pills

Ttncpw

order cialis 20mg online order tadalafil 10mg online cheap buy ed pills online

Pcrucj

top rated pill for itching antihistamine generic names best off counter seasonal allergy

Qhwzyx

best allergy medication for itching alphabetical list of allergy medications types of allergy pills

Ercars

doctor prescribed allergy medication piriton allergy tablets canada best cold medicine without antihistamine

Dodaj swój komentarz - bo każdy ma przecież coś do powiedzenia...

Nie jesteś zalogowany. Aby uprościć dodawanie komentarzy oraz aby zdobywać punkty - zaloguj się

Imię i nazwisko *
E-mail *
Treść komentarza *



Na mapie

 

Spis treści

3 2
1. NIECAŁE 2 DNI DO WYJAZDU Poznań,
niedziela, 26 lip 2015
Poznań, NIECAŁE 2 DNI DO WYJAZDU, Poznań,
1 2
2. NO TO LECĘ Frankfurt nad Menem,
niedziela, 26 lip 2015
Frankfurt nad Menem, NO TO LECĘ, Frankfurt nad Menem,
4 165
3. POWITANIE - czyli jak celnik przetrzepał mi całą torbę, a potem znalazłam się na komisariacie policji. Tokio, Japonia
poniedziałek, 27 lip 2015
Tokio, Japonia POWITANIE - czyli jak celnik przetrzepał mi całą torbę, a potem znalazłam się na komisariacie policji., Tokio, Japonia
4. Tajpej, Tajwan czwartek, 30 lip 2015 Tajpej, Tajwan Tajpej, Tajwan
5. Tokio, Japonia wtorek, 4 sie 2015 Tokio, Japonia Tokio, Japonia
6. Hirosima, Japonia wtorek, 4 sie 2015 Hirosima, Japonia Hirosima, Japonia
7. Tokio, Japonia sobota, 15 sie 2015 Tokio, Japonia Tokio, Japonia
8. Poznań, sobota, 15 sie 2015 Poznań, Poznań,

Na skróty

Podsumowanie

ostatni wpis:15 sie 2015  (9 lat temu)
pierwszy wpis:26 lip 2015  (9 lat temu)
  
liczba tekstów:8
liczba zdjęć:169
liczba komentarzy:33
odwiedzone kraje:4
odwiedzone miejscowości:5

Uczestnicy

KateRPoznań

Skontaktuj się ze mną

strona jest częścią portalu transazja.pl
© 2004-2024 transazja.pl

Newsletter Informujcie mnie o nowych, ciekawych
materiałach publikowanych w portalu



transAzja.pl to serwis internetowy promujący indywidualne podróże po Azji. Przez wirtualny przewodnik po miastach opisuje transport, zwiedzanie, noclegi, jedzenie w wielu lokalizacjach w Azji. Dzięki temu zwiedzanie Chin, Indii, Nepalu, Tajlandii stało się prostsze. Poza tym, transAzja.pl prezentuje dane klimatyczne sponad 3000 miast, opisuje zalecane szczepienia ochronne i tropikalne zagrożenia chorobowe, prezentuje też informacje konsularne oraz kursy walut krajów Azji. Pośród usług dostępnych w serwisie są pośrednictwo wizowe oraz tanie bilety lotnicze. Dodatkowo dzięki rozbudowanemu kalendarium znaleźć można wszystkie święta religijnie i święta państwowe w krajach Azji. Serwis oferuje także możliwość pisania travelBloga oraz publikację zdjęć z podróży.

© 2004 - 2024 transAzja.pl, wszelkie prawa zastrzeżone