czwartek, 24 wrz 2009 Hengyang, Chiny
Dzisiejszy dzien zaczynamy od podziwiania wschodu slonca nad starym Baganem. Nasz woznica przyjezdza po nas o 4.30 i wiezie do swiatyni Mee Nyein Gone. Rowniez i na nia mozemy sie wspiac. Tylko na nieliczne swiatynie (a jest ich ok. 3000) mozna wchodzic. Uwarunkowane jest to ich stanem, zbyt duza ilosc turystow spowduje zniszczenie, a nawet zawalenie sie obiektow.
Szczescie nam nie dopisuje, bowiem slonce schowane jest za chmurami.
Wracamy spowrotem na sniadanie (kawa, herbata, jako, drzem, toasty, margaryna i owoce) i od 8.30 do zachodu slonca zwiedzamy kolejne obiekty. Wynajecie bryczki to suma 12 000 K za dzien, oczywiscie trzeba negocjowac. Mozna tez wynajac rower za 1000 lub 1500 K za caly dzien, ale w naszy wypadku, gdy goni nas czas byloby to bez sensu.
Prawie przed kazda ze swiatyn dopadaja nas sprzedawcy pamiatek dzieci, kobiety i mlodzi chlopcy. Trudno jest sie od nich ogonic. Sa bardzo nachalni i nieustepliwi. Jesli chce sie cos kupic (a tu warto) to nalezy sie bardzo ostro targowac i nie popuszczac.
Nawet w czasie jazdy na bryczce doganiaja nas mlodzi chlopcy na rowerach lub motorkach. Zagaduja, a potem oferuja swoje towary.
Na koniec dnia fundujemy sobie typowy zestaw dan myanmarskiej kuchni: przystawki, zupa rybna, ostre sosy, tez rybne niestety zestaw ten nie bardzo przypada nam do gustu (1000 K/os).
Przez reszte dnia raczymy sie tutejszym specjalem zimnym rumem z Mandalay ( butelka 680 ml = 1500 K, 43%) rozcienczonym zimnym napojem Star (tutejsza cola). Smakuje wybornie, szczegolnie gdy bardzo chce sie pic po ostrej kolacji.
Internet 1h = 1000 K.