niedziela, 26 lis 2006 New Delhi, Indie
Old Goa - kościół
Wysiadam na stacji Margao w Goa i maszeruję do dworca autobusowego.Niewielkie miasto Panaji nad morzem jest stolicą stanu Goa. Z dworca idę do dzielnicy Miramar, do schroniska młodzieżowego. Mogę zatrzymać się tu tylko na 2 noce, bo ze względu na okres świąteczny nie tylko w schronisku, ale i w innych hotelach nie jest łatwo o nocleg. Schronisko już jest prawie pełne, ale wyłącznie hinduskich grup wycieczkowych. Do wieczora siedzę na plaży Miramar. Jest bardzo krótka, bo jakieś 200 m, ale za to szeroka na 300 m. Obserwuję przewalające się tłumy turystów hinduskich, którzy całymi rodzinami przychodzą na plażę zrobić sobie zdjęcie, zamoczyć się trochę w ubraniu i pójść dalej. Po nieszczególnym zachodzie słońca wracam do schroniska.
Niedaleko Panaji jest Old Goa, miejsce z mnóstwem kościołów z czasów kolonii portugalskiej. Jadę tam. Pierwsze wrażenie to takie, jakbym wjechał do Monachomachii - mnóstwo gigantycznych kościołów katolickich blisko siebie, a pomiędzy nimi parki i gdzieniegdzie stoiska gastronomiczne. Część kościołów jest w remoncie, część jest nadal użytkowana. Zwiedzam po kolei wszystkie kościoły, co zajmuje mi sporą część dnia, po czym wracam do Panaji i dalej do Dona Paula, gdzie nad samym morzem jest jeszcze jedno schronisko niestety bez wolnych miejsc (schronisko w Panaji, gdzie się zatrzymałem, muszę opuścić jutro z powodu braku miejsc). Wracam do Miramar i przy ujściu rzeki do morza obserwuję liczne barki z rudą żelaza kursujące między kopalnią a statkami na redzie. Obok turystyki ruda żelaza jest głównym źródłem dochodu stanu Goa, ponoć najbogatszego stanu Indii. Zapada zmrok. Jutro postaram spróbować szczęścia z noclegiem na jednej z północnych plaż Goa.