środa, 6 sie 2008 Wieliczka,
Strona rosyjska mija wyjątkowo gładko i szybko, po mongolskiej stronie zaczynają się schody. Nie rozumiemy języka, nie wiemy co do nas mówią i czego chcą. Okazuje się, że pomimo bariery językowej świetnie się dogadujemy, wszyscy są uśmiechnięci i okazują nam sporo życzliwości. Urzędnicy prowadząc nas od okienka do okienka na migi wyjaśniają nam co potrzeba załatwić, jakie pieczątki i na jakich świstkach zgromadzić. Z racji że pieczątek i świstków niezbędnych do przekroczenia granicy jest sporo na przejściu spędzamy prawie pół dnia.
Ok. godziny 14 wszystko mamy załatwione i nasze maluszki mogą wreszcie stanąć na mongolskiej ziemi.
Jadąc do Ułan Bator podziwiamy cudowne widoki. Zielone połacie łąk, pastwisk, wzgórz, pasące się stada krów, jaków, koni - sprawdza się mongolskie przysłowie "żołądek nasycisz, oczu nigdy".
Ok. godziny 20 dojeżdżamy do stolicy Mongolii gdzie spotykamy się z naszą przyjaciółką Urtą, która będzie nam towarzyszyć w zwiedzaniu miasta i okolic.?
Więcej o wyprawie:
na oficjalnej stronie pod adresem http://www.dzicz.pl