środa, 6 sie 2008 Wieliczka,
Okolice Bajkału opuściliśmy w piątek 29.08 kierując się w stronę rosyjskiego miasta Ułan Ude. Dzień na trasie rozpoczął się od pożaru w pomarańczowym maluchu! Po ok. półtoragodzinnej jeździe z kratek ogrzewania buchnął czarny dym i czuć było swąd spalenizny. Po otwarciu pokrywy bagażnika oczom podróżnych ukazały się tańczące obok akumulatora płomyki. Okazało się że wieziona na zapas linka sprzęgła zwarła plus akumulatora z masą i z powodu iskrzenia zapaliła się gumowa wykładzina bagażnika! W ten sposób rozpoczął się nasz "czarny piątek". Później było już tylko gorzej. Pod koniec dnia, ok. 70 km przed granicą zajechaliśmy na stację benzynową uzupełnić zapas paliwa. 15 minut później pomarańczowy maluch odczuł drastyczny spadek mocy, jechał coraz wolniej, po czym zgasnął a spod pokrywy zaworów unosił się czarny dym. Zmartwieni że pewnie stało się coś złego czekaliśmy na poboczu aż silnik ostygnie. Pierwszym pomysłem było zmienienie filtra paliwa. I słusznie - okazało się że jest w nim sporo wody. W pozostałych trzech samochodach zresztą też! Wszystkie filtry zmienione, pomarańczowy maluszek zaczął jako tako jeździć więc zadecydowaliśmy że gnamy dalej. Wszystkie maluszki jadą strasznie wolno, kiepskie paliwo więc nie ma mocy. Nie minęło pół godziny i znów stajemy. Czerwony maluszek zaczął wydawać dziwne odgłosy. Okazało się że korek wlewu oleju zaginął w akcji. Zakładamy nowy, sprawdzamy stan oleju i ruszamy. Znów nie mija pół godziny i odwiedzamy pobocze. Z klapy silnika czerwonego maluszka unoszą się kłęby dymu, w środku strasznie śmierdzi. Tym razem okazało się że po niedawnym sprawdzaniu oleju bagnet nie został umieszczony w swoim miejscu i silniczek wyrzucił sporo oleju wprost na tłumik. Zatykamy bagnet i jedziemy dalej. Jest głęboka noc, ciemno, zimno, kiepska nawierzchnia. Na granicę dojeżdżamy ok. 24, przejście otwierają dopiero o 9 rano więc śpiąc w autach czekamy na poranną zmianę warty.
Więcej o wyprawie:
na oficjalnej stronie pod adresem http://www.dzicz.pl