Pekin, Chiny
03.09.2014
Po wyjściu z pociągu łapiemy taxi do hostelu w Luoyangu, który okazuje sięstrzałem w dziesiątkę, można dogadać się po angielsku. Wiemy mniej więcej jak dojechać do klasztorów Szaolin. Ale jak zwykle nie jest tak prosto, wychodzimy z hosteku o 5:15 bierzemy autobus na dworzec autobusowy za 1 Rmb. Trochę czasu mija zanim znajdujemy ten dworzec choć jestv tuż za dworcem kolejowym. Autobus do Szaolin jedzie dopiero o 8:00 tak, że kupujemy bilety za 19,5 Rmb. Koło 10 wysiadamy przed jednym z wejść do klasztoru, które prowadzi w pierwszej kolejności do Klasztoru Szaolin, czyli zespołu buddyjskich pagód. Bilet do zespołu klasztornego kosztuje 100 Rmb. Na pobliskich placach ćwiczą młodzi karatecy, jest też pokaz sztuk walki.
Po klasztorze wychodzimy na Wuhu Peak gdzie znajduje się 12 metrowy marmurowy posąg Buddy. Widoczki są fajne, a to dopiero początek. Po zejściu z góry idziemy dalej główną alejką i trafiamy na reklamy kolejki. W końcu decydujemy się przejechać tą kolejką za 80 Rmb. I warto było bo wioki niezapomniane, dodatkową atrakcją jest mostek i świątynia buddyjska na jednej z gór - SanHuangZhai. Trasa jest na 3 - 4 gidziny, ale można tu spędzić spokojnie pół dnia. My niestety musimy się śpieszyć bo o 18 jest ostatni bus do Luoyangu - a to prawie 70 km. Schodzimy z góry po przeciwnej stronie i po kilku minutach targowania się z chińczykami jedziemy na dworzec autobusowy w Dengfang. Kosztuje nas to 80 Rmb. Tam kupujemy bilet do Luoyang za 25 Rmb i autobus di hostelu za 1 Rmb. Przejazd komunikacją miejską jest ciekawym przeżyciem bo chińczycy jeżdzą jak szaleni. Nie ma dla nich problemu przejechanie na podwójnej linii, czy jazda skuterami na przejściu.
04.09.2014
Wstajemy trochę później i jedziemy autobusem nr 53 (za 1 Rmb) do grot Longman - groty z ponad 10 000 wyrzeźbionych w wapieniu buddów. Wychodzimy na ostatnim przystanu więc nie ma problemu ze znalezieniem wejścia - z centrum Luoyangu podróż trwa 30-40 minut. Cena wstępu to 120 Rmb. Obok płynie rzeka i są bagna, ale największe wrażenie robią największe posągi.
Po powrocie idziemy na szybki obiad do KFC, a potem jedziemy autobusem 58 (1,5 Rmb) w przeciwnym kierunku do grot do White Horse Temlpe. Też trzeba wysiąść na ostatnim przystanku. Cena za wejście to 50 Rmb. Jest to podobno najstarsza buddyjska świątynia w Chinach. Jak dla mnie podobna do tych, które już widzieliśmy, czyli w klasztorze Shaolin i w Lama Temple. Jednak obok starych pagód znajdują się nowa część świątyni błyszcząca się we złocie. Zadanie domowe - poczytaćo buddyźmnie.
W Luoyang mieszkamy w Yi Jia Internatinal Hostel. Jest on położony obok ulicy na której codziennie wieczorem rozkładane są stragany z jedzeniem. Prawdziwie chińskie przysmaki. Próbowaliśmy smażonych ośmiorniczek w formie szaszłyka (3 Rmb) i czegoś jeszcze tyko nie bardzo wiemy czego (1Rmb). Próbowaliśmy też czegoś co myślałem że jest rybą ale to raczej nie była ryba. Bardzo dobre były lody robione z jogurtu rozlanego na blasze i z dodatkami (5Rmb). Na koniec smażony banan w paniere, ciasteczko i kolacja z głowy.
Parę słów o chińczykach. To bardzo spokojni i uczynni ludzie. Barierą jest jednak język..Panujący na ulicy pozorny chaos ciągłe trąbienie nikogo nie denerwuje i nie wyprowadza z równowagi. U nas połowa kierowców zjadła by w tych warunkach ze złości kierownicę, nie mówiąc już o wyzwiskach i przekleństwach. Ja póki co jeszcze nie widziałem zdenerwowanego chińczyka i mam nadzieję że nie zobaczę. Dlatego bardzo mi się tu podoba, bo nie widać w nich tej naszej polskiej, bezinteresownej zawiści i złośliwości.