środa, 18 kwi 2007 Warszawa,
Od rana tradycyjnie już leje. W planie mamy przedostanie się na Koh Tao, także po pobudce pakujemy się i ruszamy w stronę portu.
W biurze w którym chcemy kupić bilety panna stwierdza, że nie ma i że możemy płynąć dopiero jutro. Nauczeni poprzedniem doświadczeniem nie przejmujemy się zbytnio i idziemy do biura obok.
Tam kobieta nie dość, że ma bilety to sprzedaje je po dumpingowej cenie - 400 Bht za dwa, podczas gdy wszędzie wokół były po 500.
Na promie dostajemy ulotki baz nurkowych od bodajże 5 osób, także nie ma problemu z wyborem. Ostatecznie decydujemy się na Crystal Divers - jakieś 400 m od pirsu w Koh Tao, które okazuje się (zgodnie zresztą z oczekiwaniami) prawdziwą nurkową mekką Zatoki Tajlandzkiej. Po rozpakowaniu się (domek z TV, 200 Bht przy wykupieniu pakietu nurkowego, przy bungalowach basen !) zwiedzamy główną wioskę na wyspie.
Oprócz tradycyjnych sklepów z ciuchami, gadgetami, podróbkami płyt i knajpami jest tu niesamowita ilość baz nurkowych. Takie Dahab do potęgi entej....Pogoda niestety wciąż słaba, także po kolacji i transmisji angielskiej ligi (!) na ESPN idziemy spać - jutro pobudka o 6.30. W planie wreszcie nuranie !