środa, 21 lut 2007 Sana, Jemen
Stoisko z owocami
Przed przyjazdem spodziewaliśmy się, że Jemen będzie tańszy. Tzn. generalnie jest to kraj tani, ale mimo wszystko za wiele towarów i usług trzeba płacić dość dużo. Nie opłaca się na przykład kupować lokalnej karty telefonii GSM. Sporo kosztuje nocleg w hotelach, szczególnie w popularnych miejscowościach i jeśli podróżujemy samotnie lub w dwójkę. Jeśli w jednym pokoju nocuje więcej osób, jest to znacznie tańsze. Droższa niż w Polsce jest dobrej jakości elektronika. Poniżej przedstawiamy przykładowe ceny różnych towarów i usług.
Wszystkie ceny podane są w rijalach. Jeden dolar to 200 rijali, jeśli wymieniamy w kantorze przynajmniej 100 dolarów. Przy mniejszych transakcjach kurs jest nieco mniej korzystny. Zakładając, że za dolara zapłacimy 3 złote, jeden złoty to około 65 rijali.
ARTYKUŁY PIEKARNICZE
Są znacznie tańsze niż w Polsce. Jest sporo rodzajów pieczywa i zdecydowanie różni się ono od naszego, dlatego trudno o precyzyjne porównanie, ale np. podłużna bułka (wyglądem przypomina niewielką bagietkę) kosztuje 10 rijali. Taka sama jest cena jednej sztuki okrągłego, arabskiego chlebka, który dla nas jest w zasadzie plackiem (o średnicy około 20 centymetrów). Chlebki te są zazwyczaj sprzedawane w paczkach zawierających 5-7 sztuk. Sprzedawany jest też innego rodzaju chleb, znacznie większy (średnica około 80 centymetrów) i zrobiony z innego ciasta - 50 rijali.
W piekarni
Różnego rodzaju bułki najczęściej kosztują 10 rijali za sztukę. Dla osób ceniących sobie zdrowe pieczywo mamy niestety złą wiadomość: nigdzie w Jemenie nie widzieliśmy w sprzedaży razowego pieczywa. Generalnie dostępne jest tylko białe pieczywo, raz widzieliśmy też chleb barwiony karmelem.
Jeśli chodzi o artykuły cukiernicze, ich ceny są nieznacznie niższe niż w Polsce. W tym przypadku zdecydowanie trudno o porównanie, bo są to wypieki całkowicie odmienne od naszych. Nie spotkamy tu np. popularnych w naszym kraju drożdżówek. Są ciasta przypominające torty, z dużą ilością kremu, ale ich nie próbowaliśmy, bo nie są przechowywane w lodówce. Stosują bardzo dużo miodu, niektóre ciastka wręcz nim opływają (przykład oryginalnego ciasta: makaron ryżowy zapiekany z miodem).
OWOCE I WARZYWA
Ceny owoców i warzyw różnią się, podobnie jak u nas, w zależności od sezonu. Podane przez nas poniżej obowiązywały w marcu i kwietniu. Oczywiście są to tylko ceny szacunkowe, ponieważ w zależności od miejsca zakupu mogą się nieznacznie różnić. Ciekawostka dotycząca zakupu warzyw i owoców: generalnie nie targujemy się o ich cenę, ponieważ bardzo rzadko zdarza się, aby sprzedawca próbował ją zawyżyć. Są to w zasadzie stałe ceny. Kolejna ważna uwaga - często sprzedawcy nie dysponują wagami i dają nam towar "na oko", to taki lokalny folklor...
Lokal, w którym serwowane są tylko świeże soki
A np. przy sprzedaży bakalii posługują się drewnianymi miarkami (większą i mniejszą) i często tak naprawdę nie wiemy, ile kupiliśmy określonych orzechów czy rodzynek. Praktycznie nigdzie nie ma cen, dlatego czasami, kiedy kupujemy kilka warzyw i owoców na raz, nie wiemy ile poszczególne z nich kosztowały.
Pomidory - 100-150 rijali/kg. Ziemniaki - 150/kg. Sałata - 20-40/szt. Marchew - 100-150/kg. Fasolka szparagowa - 150/kg. Szczypior - 20-30/szt. Koperek, natka pietruszki - 20-30/szt. Bakłażany - 100/kg. Cukinia - 100/kg. Pomarańcze - 150-200/kg. Melon - 150/szt. Arbuz - 150/szt. Banany - 150/kg. Jabłka - 150-200/kg. Mango - 50/szt. Papaja - 50/szt. Migdały - 600/mała miarka (prawdopodobnie około 300 gram). Pistacje - 300/mała miarka. Rodzynki (jest wiele rodzajów; cena dotyczy rodzynek najlepszej jakości) - 400/duża miarka (około pół kilo).
Prawie wszystkie dostępne na lokalnych targowiskach warzywa, owoce i bakalie pochodzą z Jemenu. Uprawiane są tutaj np. bananowce, migdałowce, winorośl, owoce cytrusowe, szereg warzyw. Oczywiście wypisane powyżej warzywa i owoce nie są wszystkimi, jakie możemy zakupić. Wybór jest naprawdę duży i to nawet w okresie zimowym, kiedy w Polsce musimy ograniczać się do mrożonek i kiszonej kapusty. Za tą ostatnią trochę jednak tęsknimy, nigdzie jej nie można dostać (sama kapusta oczywiście jest), podobnie jak i kiszonych ogórków...
INNE ARTYKUŁY SPOŻYWCZE
Duży problem jest z nabiałem.
Jedno z popularnych dań: muszakkal
W Jemenie praktycznie nie istnieje hodowla krów mlecznych, w związku z tym dostępne mleko i jego przetwory są albo importowane, albo wytworzone z mleka w proszku. Ceny znacznie się różnią - sprowadzany z zagranicy nabiał jest droższy, dlatego warto poszukać lokalnych produktów, które są także często smaczne. W porównaniu z naszym krajem bardzo skromny jest wybór jogurtów. Ciekawostka: serki topione nie są trzymane w lodówkach, tylko leżą tygodniami na półkach sklepowych. Nie jest na nich napisane, aby zawierały konserwanty, więc coś chyba jest nie tak... Ale na technologii żywności się nie znamy, więc powstrzymamy się od pochopnych osądów. W każdym razie jemy je często i nigdy nie były zepsute. Podobnie np. jaja nie są przechowywane w warunkach chłodniczych. Nasi współlokatorzy jedzą je prawie codziennie i nic im się nie przytrafiło. Studenci z Węgier twierdzą nawet, że jajka nie muszą być przechowywane w niskiej temperaturze... Skoro nasi bratankowie radzą sobie z jajami bez lodówek, to może my w Polsce też zrobimy nieco miejsca w naszych chłodziarkach?
W lodówkach dominuje coś innego, a mianowicie napoje i soki. Jemeńczycy nie wyobrażają sobie kupienia napoju, który nie jest schłodzony. W najczęściej przez nas odwiedzanym supermarkecie, 3/4 długiej na 15 metrów chłodziarki zajmują wody mineralne, Pepsi, oranżady, soki i inne napoje.
Kobieta kupująca warzywa
Czasami myślimy o tych serkach i jajkach na półkach i nie możemy się nadziwić logice myślenia Jemeńczyków. Ciekawostka dla tych, którzy myślą, że handel detaliczny w Jemenie jest zacofany: niemal każdy punkt handlowy, nawet najmniejszy sklepik o powierzchni 4 metrów kwadratowych, posiada sprawną zamrażarkę, w której przechowywane są napoje, woda i nabiał. I to tak sprawną, że kiedy czasami kupujemy 5-litrowy baniak wody pitnej musimy poczekać aż lód w środku się roztopi.
W podstawowej, najbardziej rozpowszechnionej jednostce handlu detalicznego, małych sklepikach zwanych bakala (baq la), wybór jest niewielki. Są to rodzinne sklepiki, o bardzo małej powierzchni, w których dostaniemy wodę, napoje, nieco nabiału, warzywa w puszce i inne artykuły konserwowe, drobne słodycze, pieczywo. Niestety nie ma w nich warzyw i owoców. Wybór jest mały, ale za to bakala znajdziemy na niemal każdej ulicy. Kolejnym szczeblem w handlu detalicznym są już duże markety. Wyraźna różnica w porównaniu z naszym krajem to brak szczebla pośredniego - niewielkich sklepów samoobsługowych czy chociaż większych sklepików. Jeśli chodzi o supermarkety, są one bardzo dobrze zaopatrzone, zarówno w artykuły spożywcze, jak i przemysłowe.
Przykładowe ceny niektórych artykułów spożywczych: Jogurt naturalny/smakowy - 40-50 rijali/200 ml.
Wybór soków jest duży
Ryż - 170/kg. Margaryna - 130/450 gram. Serki topione - 190/200 gram. Zielone oliwki - 120/200 gram. Dżem truskawkowy wysoko-słodzony - 190/450 gram. Mały koncentrat pomidorowy w puszce - 25-50/70 gram. Sól - 10/250 gram. Masło orzechowe - 300/340 gram. Oliwa z oliwek - 360/250 ml. Herbata zielona - 300/225 gram. Mleko UHT - 190/litr. Herbata czarna sypka - 75/50 gram. Woda mineralna - 30-50/pół litra. Woda pitna - 30/5 litrów. Sok owocowy - 100/330 ml. Hałwa - 250/400 gram.
ARTYKUŁY PRZEMYSŁOWE
Większość z nich jest importowana, nie tylko z Europy, Stanów Zjednoczonych i Chin, ale także np. z Arabii Saudyjskiej, której przemysł jest znacznie bardziej rozwinięty od jemeńskiego. Ceny artykułów chemii gospodarczej są podobne do tych w Polsce. Dużo droższy i trudno dostępny jest papier toaletowy, którego Jemeńczycy nie używają. Jeśli chodzi o kosmetyki, w supermarketach i nie tylko można dostać produkty dobrze znanych nam marek, jak Dove, Nivea, Fa, L'Oreal itp.
Naczynia, granki, sztućce, wyposażenie wnętrz, tkaniny - praktycznie wszystkie są importowane z Chin, niekiedy z Indii. I są bardzo tanie, jeszcze tańsze (chociaż trudno to sobie wyobrazić) niż te dostępne w naszym kraju. W naszym domu praktycznie całość wyposażenia pochodzi z Chin. Nie będziemy podawać przykładowych cen, są po prostu bardzo niskie.
Stoisko z bakaliami i słodyczami na suku
W przypadku droższych artykułów przemysłowych, w przeciwieństwie do warzyw i owoców, można się targować. I zawsze sprzedawca zgodzi się na chociaż niewielką obniżkę. Ale prawdę mówiąc nie zawsze się chce to robić, kiedy np. kupujemy tarkę do warzyw, która kosztuje 100 rijali, to po prostu żal robi się sprzedawcy, czy naprawdę jest sens targować się o równowartość 30 groszy? Ale jeśli kupujemy drogie rzeczy, targowanie się jest nieodzowne. Ostatnio kupiliśmy moskitierę za 900 rijali, której cena początkowa wynosiła 1500 rijali. Akurat w Sanie nie zdarza się, aby wytargować np. czterokrotnie niższą cenę, ale niemal wszędzie powinno się zejść o mniej więcej 1/4 ceny. Oczywiście wszystko zależy od miejsca, towaru i naszej determinacji. Nam rzadko chce się targować włącznie z ostatecznym manewrem, czyli udawaniem rezygnacji i wychodzeniem ze sklepu (posłużyliśmy się nim tylko raz). Z reguły zadowalamy się tym, co wytargujemy słownie, z uśmiechem na ustach i bez udawanego oburzenia. Sprzedawcy są zawsze otwarci na targowanie i gotowi do zniżek i nie reagują złością (jak to ma miejsce często w Polsce) na sugestie obniżenia ceny. Ponieważ w rzeczywistości najczęściej jest tak, że nie znamy prawdziwej wartości danego towaru (ceny nigdy nie są wywieszone), przed przystąpieniem do targowania ustalamy, ile jesteśmy gotowi maksymalnie dać za daną rzecz i wtedy podczas negocjacji "schodzimy" do ustalonej kwoty.
Warto w Jemenie kupować ubrania i buty.
W supermarkecie
Są znacznie tańsze niż w Polsce i często dobrej jakości. Ada była na przykład zaskoczona cenami ubrań, które u nas można dostać w tzw. "indyjskich" sklepach. Kolorowe, długie szale, w naszym kraju kosztują około 40-50 złotych, tutaj po przeliczeniu 10 złotych. Podobnie suknie, tuniki itp. Można tanio zakupić także szereg innych typów ubrań, wybór jest naprawdę bardzo duży.
INNE TOWARY
Dla osób uczących się języków obcych kolejna ciekawostka: w Jemenie można kupić znacznie taniej oryginalne podręczniki do nauki języków obcych. My trafiliśmy do księgarni anglojęzycznej, gdzie chyba wszystkie używane w naszych szkołach i na uczelniach podręczniki do nauki angielskiego wydane przez Oxford Univ. Press czy też Cambridge Univ. Press były o 20-30% tańsze niż w Polsce. Dla zainteresowanych: należy tej księgarni szukać na jednej z ulic wokół placu At-Tahrir.
W Jemenie jest oczywiście ogromny wybór przypraw. Są one tanie i pobudzają zmysły każdego, kto wędruje po głównym suku Starego Miasta w Sanie. Jest tylko jeden kłopot - nie wiadomo do czego niektóre z nich służą i z jakimi potrawami dobrze się komponują. Niewątpliwie kupimy ich sporo i będziemy eksperymentować, ale na razie trudno nam cokolwiek, że większość nosi nazwę restauracji, nie przypominają one w żadnym razie miejsc w naszym rozumieniu tego słowa.
Targ warzywny
Są to najczęściej niewielkie lokale o bardzo skromnym wnętrzu i względnej czystości, z plastikowymi stołami i krzesłami. Wiele z nich oferuje podobne potrawy, zawsze podane w podobny sposób - rozłożona na stole świeża gazeta, będąca symbolem elegancji, oraz wielki, wypiekany na miejscu chleb, a do tego potrawy w małych miseczkach, rzadko oferowane są sztućce. Bardzo popularne są wszelkiego rodzaju gotowane warzywa w pikantnych sosach, z których najbardziej znane to fasulijja, czyli fasolka w pomidorach oraz ful - groch w sosie. Do picia można zamówić herbatę, która jest bardzo, bardzo słodka. Wspaniałym według nas pomysłem są punkty, w których można napić się świeżego soku, warzywnego lub częściej owocowego. Lokale te często oferują miejsca do siedzenia. Ich największą zaletą jest to, że wszystkie soki są przygotowywane na bieżąco i nie jest to w żadnym razie byle jaki nektar, tylko zmiksowany owoc, lub wyciśnięty z owocu sok. A wybór soków może przyprawić o zawrót głowy: pomarańczowy, mango, ananasowy, truskawkowy, limonkowy, marchewkowy, bananowy i wiele innych.
Posilanie się w tego typu miejscach jest niezwykle tanie jak na europejską kieszeń. Za przeciętny obiad w przeciętnym barze, którym z powodzeniem najedzą się dwie osoby zapłacimy 400 rijali, czyli 6 złotych. Ceny soków są zróżnicowane, do najdroższych należy pomarańczowy, za który płacimy 200 rijali, natomiast sok z limonki kosztuje 50 rijali. Częstym zjawiskiem są także znajdujące się na wielu ulicach budki oferujące takie przysmaki jak falafel, czyli bagietkę z małymi kotlecikami z ciecierzycy, surówką i frytkami oraz szarmę - mięsną wersję falefela. Za falafel zapłacimy od 25 do 50 rijali, natomiast za szarmę od 30 do 60 rijali. Obie przekąski pakowane są w kawałek papieru, który w razie potrzeby zastepuje zwykła gazeta, a następnie wkładane do foliowej torebki. Tak więc w Jemenie kuchnia uliczna kwitnie, nie ma problemu ze stołowaniem sie na mieście, wybór jest naprawdę przeogromny. Jedyne co zastanawia to warunki higieniczne przygotowywania potraw, bo swoistego uroku i folkloru na pewno im nie brakuje.
Więcej o pobycie w Jemenie znajduje się na oryginalnej stronie wyprawy pod adresem:
http://www.jemen.ovh.org/