lub
w jakim celu? zapamiętaj mnie
 
Warszawa
Damaszek  
Meczet UmajadówDamaszek, Syriaźródło: Stock.XCHNG
  •  
  •  
  •  
  •  
  •  
  •  
 
Booking.com

Najnowsze artykuły

Flames of... Baku

Top of the top - Iran!

Oman - to zdecydowanie więcej niż jedyne państwo na literę "O".

Nepal - My first time

e-Tourist Visa do Indii - wyjaśniamy szczegóły

Stambuł z zupełnie innej perspektywy

Cud w indyjskiej Agrze na miarę drugiego Taj Mahal

Do Mongolii bez wizy

Muktinath (Jomsom) Trekking - profil wysokości i statystyka

Bezpłatne wycieczki po Dosze dla pasażerów Qatar Airways

Do Indonezji bez wizy

Wiza do Indii wydawana już na lotnisku?

Poznaj Azję Centralną oglądając animowane filmy

Co wiesz o Azji Centralnej?

Bilet na indyjski pociąg tylko na 60 dni przed odjazdem?

Turkish Airlines poleci do Kathmandu!

Can AI help solve Japan’s labour shortages?

In pictures: India votes in world's biggest election

An attack on women that has devastated Australia

Top three stripped of medals in Beijing half marathon

Why a deluge of Chinese-made drugs is hard to curb

Can TikTok's owner afford to lose its killer app?

Chinese cities sinking under their own weight

Stabbed Australian bishop forgives alleged attacker

The West says China makes too much. Its workers disagree

Biden calls for tripling tariffs on Chinese metals

An audible sigh of relief in the Middle East

What we know about Israel's missile attack on Iran

Bowen: Crisis shows how badly Iran and Israel understand each other

Attack sends message to Iran but Israelis divided over response

US again warns Israel against Rafah offensive

Flurry of attacks heightens Israel-Hezbollah fears

Iran morality police arrest dead protester's sister, family says

US and UK extend sanctions against Iran

Dubai airport delays persist after UAE storm

'I’m in pieces' - Israeli hostage's agony over husband held by Hamas

Miasta Azji

 Hua Shan

warto zobaczyć: 8
transport z Hua Shan: 3
dobre rady: 18

wybierz
[opinieCount] => 0

 Jerozolima

warto zobaczyć: 9
transport z Jerozolima: 3
dobre rady: 12

wybierz
[opinieCount] => 0

 Tajpej

warto zobaczyć: 22
transport z Tajpej: 11
dobre rady: 39

wybierz
[opinieCount] => 0

 Stambuł

warto zobaczyć: 38
transport z Stambuł: 2
dobre rady: 40

wybierz
[opinieCount] => 0

 Xi'an

warto zobaczyć: 10
transport z Xi'an: 2
dobre rady: 19

wybierz
[opinieCount] => 0

 Szanghaj

warto zobaczyć: 18
transport z Szanghaj: 1
dobre rady: 37

wybierz
[opinieCount] => 0

 New Delhi

warto zobaczyć: 23
transport z New Delhi: 2
dobre rady: 37

wybierz
[opinieCount] => 0

 Pokhara

warto zobaczyć: 9
transport z Pokhara: 1
dobre rady: 9

wybierz
[opinieCount] => 0

 Pekin

warto zobaczyć: 27
transport z Pekin: 5
dobre rady: 60

wybierz
[opinieCount] => 0

 Katmandu

warto zobaczyć: 14
transport z Katmandu: 3
dobre rady: 21

wybierz
[opinieCount] => 0

Powiadomienia

Informujcie mnie o nowych, ciekawych
materiałach publikowanych w portalu

Dołącz do nas!


 
 
  •  Syria
     kursy walut
     SYP
     PLN
     USD
     EUR
  •  Syria
     wiza i ambasada
    Syria
    ambasada w Polscetak
    wymagana wizatak
    wiza tranzytowa jednokrotna, pobyt do 48 godzin: 20 EUR, wiza pobytowa jednokrotna, ważna 3 miesiące: 25 EUR
    Najmniejsza
    prowizja w Polsce!
    pośrednictwo za tryb standardowy - 2 miesiące - 147 PLN
    pośrednictwo - tryb ekspres - 1,5 miesiąca - 177 PLN sprawdź szczegóły

W siedem dni dookoła Syrii

czwartek, 23 cze 2005
  • dotyczy:  

Pomysł na tą podróż był dosyć niezwykły. Oto zobaczyłem w Internecie na stronach LOTu ofertę promocyjną, związaną z otwarciem nowych połączeń. Początkowo chciałem lecieć do Bejrutu, ale w końcu zdecydowałem się na Damaszek. Dostałem tydzień urlopu, zamówiłem przez sieć bilet i .. wyjechałem w podróż służbową do Niemiec. Gdy wróciłem bilet już na mnie czekał w domu. Bez problemu otrzymałem wizę (18 $, wniosek złożony rano, wiza gotowa na 14:00 ).

Wreszcie 06.05.2001 wsiadłem na Okęciu do samolotu.

Jakie środki płatnicze brać ze sobą ? W przypadku Syrii - zdecydowanie gotówkę. Karty oficjalnie nie są obsługiwane. I choć można bez problemu wypłacić pieniądze w Damaszku, to odbywa się to drogą przez prywatne sklepy i banki zagraniczne ( libańskie ), więc moim zdaniem należy to uznać za możliwość "na wszelki wypadek". W Syrii nie ma też bankomatów. Lepiej dokonywać operacji w banku/kantorze, niż u cinkciarzy.
Moje koszty wyniosły około 20$ dziennie, ale to raczej górna granica. Przy dłuższym pobycie spokojnie można zejść do 10 $. 

Ile czasu trzeba poświęcić na zobaczenie tego pięknego kraju ? Jak widać mi się to udało w tydzień, ale aby w pełni rozkoszować się jego pięknem potrzeba dwa razy więcej czasu. 

Z Polski wyleciałem 06.05.2001. W samolocie było tylko kilka osób. Ciekawe, kiedy ta linia zacznie przynosić dla LOTu dochody ? Mi w każdym razie leciało się bardzo przyjemnie i o godzinie 2:35 czasu miejscowego ( godzinę później niż w Warszawie ) wylądowaliśmy. Odprawa przebiegła bez problemów, najwyraźniej na miejscu można było wykupić wizę bez większych problemów. Ponieważ jest późno w nocy, to jedyną możliwością dotarcia do miasta jest taksówka za 10$. Chcę jechać do wybranego z przewodnik Al-Haramein. Jednak taksówkarz zawzięcie próbuje mnie ulokować gdzie indziej. Najpierw jedziemy do hotelu za 25$ ( dla mnie znajdują tańsze za 15$ ), a potem do jakiegoś biura z kwaterami prywatnymi po 70$ / noc ! W końcu wysadza mnie na uliczce w pobliżu placu Męczenników, gdzie szybko znajduję lokum ( bez łazienki ) za 250 SP ( funtów syryjskich ). Ta cała zabawa z taksówkarzem zajęła mi trochę czasu i kładę się dopiero około 4:00. 

Oczywiście następnego dnia ( 07.05.2001 ) budzę się dopiero około 10:00. Idę na miasto. Wymieniam pieniądze w kantorze przy placu ( 1$ = 50 SP ). Odnajduję hotel Al-Haramein, ale decyduję się pozostać w moim hoteliku jeszcze jedną noc. Zaczynam przypominać sobie reguły ruchu ulicznego w wydaniu arabskim. O dziwo w Damaszku ( w przeciwieństwie np. do Kairu ) istnieją światła uliczne i kierowcy jednak się do nich "w zasadzie" stosują. W wielu miejscach przechodzeniem pieszych kierują jednak wyraźnie znudzeni policjanci ...Z dużym trudem udaje mi się kupić kartę telefoniczną ( za 500 SP - wystarczyłoby dużo mniej ) - nie w urzędzie telekomunikacyjnym, nie w kiosku obok, ale u jakiegoś faceta stojącego przed budynkiem. Bez problemu dzwonię do domu. Wysyłam też pocztówkę ( 10 SP + znaczek 10 SP ). Po załatwieniu wszystkich ważnych spraw wreszcie mogę zacząć zwiedzać miasto. Zaczynam od Muzeum Narodowego ( 300 SP + 50 SP za plakat ).

Obiekt jest niewątpliwie wart wydanych pieniędzy. Syria Syria fot. Jacek Żoch
Od tabliczek z pismem z Ugarit ( najstarszych na świecie ), przez grobowiec i freski z Palmyry, wspaniałą synagogę z Dura Europas do wyposażenia pałacu arabskiego z XVIII w. Nie mogę powstrzymać się przed robieniem zdjęć - oczywiście zostaję złapany ( kończy się tylko krótkim upomnieniem ). Przed muzeum znajduje się miły park z licznymi posągami i rzeźbami . Ćwiczą tam rysunek studenci i.. studentki ( ubrane zwykle po europejsku, wyglądają bardzo ładnie ). Niedaleko znajduje się Muzeum Wojskowe ( 5 SP, od starych szabel do kałasznikowów i szczątków zestrzelonego samolotu izraelskiego ) oraz meczet Takijja as Sulajmanijja. Robi się całkiem chłodno - muszę założyć polar. Idę na stare miasto. Po drodze mijam pomnik Saladyna, pogromcy krzyżowców i zdobywcy Jerozolimy. Przechodzę przez Suq al-Hamadijja - ogromny bazar, zakończony ruinami rzymskiej świątyni Jowisza. Wymieniam pieniądze na bazarze, ale kurs nie różni się od kantorowego. Za sukiem jest wspaniały meczet Omajjadów i skromne mauzoleum Saladyna ( 2 sarkofagi, nakryte zielonym płótnem ). Dłuższy czas spędzam w cichym, wyłożonym dywanami wnętrzu meczetu. Ludzie przychodzą tutaj nie tylko na modlitwę, ale również ucinają sobie drzemkę, albo pogawędkę. Budowla jest bardzo bogato zdobiona, co tak ja wyróżnia spośród innych świątyń muzułmańskich. 

Obiad jem w restauracji Al-Arabi ( 225 SP + 25 SP "dobrowolnego" napiwku, ale nie mam siły się kłócić za ryż, kebab z pomidorem, sok pomarańczowy i wodę mineralną ). Nie mogę sobie odmówić słodkiego i tłustego ciastka za 10 SP. Na ulicy, gdzie jest mój hotelik proponują mi ładną "madam" z Syrii lub Libanu ( a więc przewodnik Pascala ma rację pisząc o charakterze wielu hotelików w tej okolicy :-) ). Przy płaceniu za hotel miła niespodzianka - tylko 200 SP za noc. Za to długo nie mogę zasnąć, bo przeszkadzają mi hałasy w hotelu. 

Syria Syria fot. Jacek Żoch
08.05.2001 Zaspałem rano. W hotelu daję mi karteczkę z wypisaną drogą na dworzec, skąd jadą autobusy do Palmyry. Przechodzę do następnej przecznicy ( Choukri al Quwatli ), skąd łapię ( z dużą pomocą miejscowych ) minibus na dworzec Harasta. Z pośpiech nic za przejazd nie płacę, ale też nikt się pieniędzy nie dopomina. Syria to jednak ciekawy kraj ... Bilet do Palmyry to wydatek 125 SP. Autobus jest elegancki, dają poczęstunek ( ciastka, woda ), droga dobrej jakości. Po 3 godzinach przyjemnej jazdy jestem na miejscu. Zamieszkuję w pierwszym hotelu, gdzie zatrzymał się autobus ( ach te "przypadkowe" postoje ... ) - Al Faris za 350 SP za fajną jedynkę z łazienką i śniadaniem. Ruiny znajdują się jakieś 15 minut od hotelu, praktycznie na obrzeżach miasta. Najpierw zwiedzam świątynię Baala Szamina ( boga burz i życiodajnych deszczów ), a potem chcę obejrzeć główną świątynię Baala, jednak trwa przerwa południowa. Przechodzę więc wielką kolumnadą od początkowego łuku do pięknego tetrapylonu, odwiedzam odrestaurowany amfiteatr, portyk świątyni pogrzebowej, muru Zenobii i obóz Dioklecjana.

W domku na samym końcu ruin mieszka uboga rodzina., zarabiająca chyba głownie na turystach ( pozowanie do zdjęć, przejażdżki wielbłądem itp. ). Wracam obok wież pogrzebowych, do świątyni Baala. Do tego obiektu wstęp kosztuje 300 SP, ale jest tam bardzo ładnie. Po obejrzeniu świątyni wracam do miasta. Przy muzeum spotykam właściciela "taksówki", który ma mnie zawieźć do arabskiego zamku, górującego nad okolicą, abym podziwiał zachód słońca ( za 150 SP ). Po szybkim jedzonku w Palmyra Restaurant ( 125 SP + 25 SP napiwku, jedzenie takie sobie ) wjeżdżamy mozolnie na górę. Widoki ruin i pustyni są niesamowite, choć sam zachód raczej średni. Po powrocie kierowca namawia mnie na zwiedzanie następnego ranka grobowców. Zaczyna się burza, wiatr niesie tumany piasku, do hotelu podwozi mnie jakiś miły Syryjczyk. Kolacja w hotelu to wydatek 200 SP 

Rano 09.05.2001, po śniadaniu, jadę obejrzeć wieżę pogrzebową "trzech braci" i hypogeum. O ile wieża jest całkiem fajna, z kilkoma poziomami i inskrypcjami po aramejsku, to hypogeum - tylko częściowo oryginalne. Wstęp do obu obiektów to wydatek 150 SP, dojazd - tyle samo. "Klucznik", otwierający wszystkie zabytki, jechał razem z nami i otwierał je tylko na czas naszej obecności. 

Syria Syria fot. Jacek Żoch
Po obejrzeniu zwiedzania, zostaję odwieziony na dworzec, skąd pojadę do Homs. Na miejscu, czekając na odjazd rozmawiam z chłopakiem jadącym do pracy / nauki do Homs. Okazuje się, że radio, które gra na dworcu, to BBC po arabsku ( inna popularna radiostacja w Syrii, to podobno nadające z Francji "Monte Carlo" ). Autobus ( w opłakanym stanie ) rusza dopiero po zapełnieniu, o 10:30. Po drodze mijamy liczne człgi oraz stację radarową. W Homs łapię przejazd do Aleppo za 100 SP. Krajobraz stopniowo zmienia się - pustynia ustępuje miejsca polom uprawnym.

Prosto z dworca autobusowego w Aleppo łapie mnie taksówkarz - naganiacz i zabiera do hotelu Spring Flower ( po arabsku Zahert Al-Rabih ). Jedynka kosztuje 250 SP, a dormitorium 150 SP. Decyduję się na dormitorium i wychodzę na miasto. Oglądam bazar ze starymi karawanserajami, meczet Omajadów ( tylko o 10 lat młodszy od meczetu w Damaszku, ponoć znajduje się tutaj głowa Jana Chrzciciela, niestety akurat trwał generalny remont ) , dom obłąkanych z czasów mameluków ( malutkie cele i fontanny, które miały uspokajać pacjentów, przewodnik chciał "co łaska", dostał 25 SP i był niezadowolony ). Wracam obok cytadeli, piję kawę w jednej z kawiarenek ( 15 SP ). Spotykam Syryjczyka, który w latach 80-tych bywał w Polsce. Oprowadza mnie trochę, później namawia mnie do zakupów ( np. galabija 20$, ale nie decyduję się ). W końcu kupuje przepiękny obrus i 2 chusty za 20$ oraz arafatkę za 3$. Ciekawe, jak dużo przepłaciłem. Ale w każdym razie część prezentów miałem z głowy ... 

Po powrocie do hotelu decyduję się na wycieczkę do bazyliki św. Szymona Słupnika - 1000 SP, za indywidualny przejazd taksówką. Drogo, ale inna możliwość, to autostop - nie mam tyle czasu. Wieczorem idę na przechadzkę po mieście, jem szałarmę za 35 SP + cola 20 SP. Kupuje też placki za 5 SP, ale są tak niedobre, że je wyrzucam. 

1 Syria Syria fot. Jacek Żoch
0.05.2001 - wyjeżdżam na wycieczkę z lekkim opóźnieniem - około 9:30. Na całej trasie widać efekty opadów, jakie od paru dni nawiedzają Syrię ( podobno najgorszych od wielu lat ). Najpierw odwiedzam martwe miasto Khrabe Shamas z ruinami kościołów i świątyń. Na okolicznych wzgórzach Kurdowie ( którzy zamieszkują pobliskie wsie ) wypasają owce. Potem jedziemy do bazyliki św. Szymona Słupnika ( wstęp 500 SP ). Budowla robi ogromne wrażenie, jest zachowana w świetnym stanie, szkoda tylko, że ze słupa tak niewiele zostało. Kolejny etap, to dolina śmierci w Qutura. Nie ma tu zbyt dużo do oglądania - parę grobów rzymskich ( najładniejszy, Flawiusza jest za wysoko, by do niego wejść, a pozostałe sa zalane woda, albo wykorzystywane, jako komórka dla zwierząt ). Wracamy koło obozowiska nomadów ( ściągnęli tu na pastwiska ) i obok kościoła w Muchabk ( wstęp 300 SP, więc oglądam tylko z daleka ).
Po powrocie idę na pocztę ( 7 SP za pocztówkę, 10 SP za znaczek ), jem wspaniałego falafela za 15 SP i niezłe ciastko za 10 SP ( oba kupione w miejscach polecanych przez przewodnik ). Oglądam dzielnicę chrześcijańską. Jakiś Ormianin, dowiedziawszy się, że jestem Polakiem, obrzuca obelgami Ojca Świętego, gdyż ten nie odwiedził ich w czasie niedawnego pobytu w Syrii ). Muszę przyznać, że poza tym incydentem dzielnica jest całkiem miła. Niedaleko stąd jest też cytadela ( wstęp 300 SP ). W środku mocna zniszczona, ale sala tronowa jest przepiękna, a widoki z murów - niesamowita. Chodzę jeszcze po bazarze i znowu spotykam poznanego Syryjczyka. Na koniec dnia postanawiam zafundować sobie dobrą kolację - jem w restauracji Abou Nawas ( 225 SP za mezza, kebaby i colę ). 

Okazuje się, że hotel Spring Flower to miejsce pobytu wielu oryginałów - artysty-malarza Ormianina, Amerykanina z mojego pokoju i Polaka z Australii ( dwóch ostatnich to wyznawcy spiskowej teorii, godnej "Z Archiwum X". 

11.05.2001 - wstaję wcześnie, aby zdążyć na autobus do Hamy.

Autobus do Hamy odjeżdża o 8:30. Bilet kosztuje 65 SP ( niestety moje s SP reszty "zapodziało się" bileterowi ). W Hamie nie ma dworca autobusowego - autobus zatrzymuje się przed biurem. Niedaleko jest hotel Riad - tam się zatrzymuję ( 225 SP ). Zaraz po rozgoszczeniu się jadę do Crac de Chevalers - najpierw do Homs ( 17 SP ), potem Qala`t Hosn. Niestety nie zauważam zjazdu do zamku, kierowca zapomina o mnie i ... ląduję nad granicą z Libanem. Jadę stamtąd minibusem sam. Wydaje mi się, że z kierowcą ustaliłem cenę 150 SP, a jemu, że 300 SP ( on nie mówił po angielsku, ja po arabsku ), dochodzi do kłótni, którą tłumaczy bileter w zamku. Ostatecznie płacę 200 SP. Wstęp do zamku kosztuje 300 SP. Jest to niesamowita budowla, wyglądająca, jakby zbudowana na potrzeby hollywoodzkiego filmu o zamku Camelot. Oglądam zamek zewnętrzny, zamek wewnętrzny, wspaniała sala rycerska, ogromny piec do chleba, składy oliwy i mąki, prostą sala sypialna dla rycerzy, łaźnie. Z wieży rozpościerają się piękne widoki. O dziwo na miejscu jest wielu zwiedzających Syryjczyków ( choć niektórzy np. sikają w ruinach ).

Do Homs wracam minibusem ( 25 SP ), potem przesiadam się na kurs do Hamy ( 15 SP ). Idę jeszcze obejrzeć nurije - ogromne koła wodne, zbudowane, aby pompować wodę do miasta, obecnie będące jego główna atrakcja turystyczną. Pierwsze z kół znajduje się w samym środku miasta. Wokół niego rozciąga się park, pełen wypoczywających mieszkańców. Wzdłuż rzeki idę do następnej nuriji. Miejscowi chłopcy skaczą tam do rzeki. Ostania nurija to największa Al-Muhamadija. Wracam do centrum przez dzielnicę chrześcijańską, koło cytadeli. Na kolację wybieram się do knajpki połoznej w pobliżu czterech nurji z Besznijjat. ( smaczne jedzenie 230 SP + 60 SP dość kiepskie piwo Barada ). Przed powrotem do hotelu idę do dzielnicy chrześcijańskiej i kupuję w sklepie z alkoholem wino i arak na prezenty ( 150 SP - jedne z najlepszych ). W klepie jest całkiem spory ruch ... 

Po powrocie do hotelu decyduję się jechać do Damaszku minibusem za 200 SP - jest drogi, ale za to wcześnie rano i od razu do centrum.

12.05.2001 okazuje się, jak zwykle, że przepłaciłem - Syria Syria fot. Jacek Żoch
wyjeżdżamy z opóźnieniem, a wysadzają mnie przy dworcu i pakują do minibusa ( na szczęście za niego nie płacę ). Tym razem idę do hotelu Al-Haramein, nocleg w dormitorium kosztuje 185 SP. Postanawiam jechać do Bosra. Autobusy odjeżdżają z dworca Baramke ( bilet kosztuje 55 SP , ale mi darowują 5 SP, bo nie mają wydać - niesamowite ... ). Główna atrakcja to cytadela ( wstęp 300 SP ), czyli obudowany murami rzymski amfiteatr. Zbudowany z czarnego kamienia, z doskonałą akustyką, jest rzeczywiście niesamowity. Po obejrzeniu amfitatru przechodzę przez rzymskie ruiny, a potem idę ulicą, gdzie ludzie mieszkają w domkach zbudowanych pomiędzy starożytnymi ruinami. Na koniec docieram do wspaniałej Bab-al Hawa ( Bramy Wiatrów ). Spotykam dwójkę przmiłych dziewczynek, z którymi ucinam sobie pogawędkę ( no powiedzmy :-) ). Autobus powrotny odjeżdża z dworca za rogiem ( 55 SP, jadę tym o 16:00, później są jeszcze o 18:00 i 20:00 ). Po powrocie do Damaszku jem w "Worker`s Club" za 210 SP ( smażone kurczaki i piwo ). Nie widać, żeby jedli tam robotnicy, raczej warstwy wyższe :-). 

W hotelu spotykam parę bardzo miłych Polaków, opowiadamy sobie o naszych podróżach. 

13.05.2001 - ostatni dzień w Syrii poświęcę na oglądanie Damaszku i zakupy. Nie czuję się za dobrze. Chyba jestem trochę chory. Pogoda się popsuła, po wczorajszym wspaniałym słońcu, znowu pada. Oglądam targ ptaków ( w klatkach różne ptaszki, często łapane także w drodze do Polski ). Idę na targ rzmieślniczy niedaleko od Muzeum Wojskowego, a potem na bazar. Dość długo spaceruję uliczkami Starego Miasta. Oglądam ( z zewnątrz - wstęp 300 SP ) pałac Azima ( bardzo podobny do pałacu z Hamy, gdzie Azim był namiestnikiem, zanim został namiestnikiem Damaszku ). Po dłuższych poszukiwaniach odnajduję rzymski łuk, wyznaczający początek dzielnicy chrześcijańskiej ( mocno zaniedbany ). Niedaleko znajduje się patriarchat prawosławny. W dzielnicy chrześcijańskiej są liczne sklepy z pamiątkami, niestety są to głownie drogie wyroby z miedzi, srebra i złota. W końcu zakupy robię w sklepiku niedaleko meczetu Omajjadów - za piękny pistolet, świeczniki i glinianą kaczuszkę płacę 1000 SP. W jednej z cukierni kupuję ciastka ( słodkie, tłuste i ciężkie ) - 150 SP / kg oraz kandyzowane owoce ( 10 SP/ szt ). 

Po powrocie do hotelu czeka mnie niezbyt miła nispodzianka - moje bagaże są wystawione na zewnątrz pokoju, bo panu w recepcji wydawało się, że już się wyprowadzam. Sytuacja szybko się wyjaśnia po krótkiej rozmowie, ale muszę przenieść się do innego pokoju. Płacę 10$ za taksówkę na lotnisko. Wymieniam jeszcze 70 DM - ponieważ kantor jest zamknęty, to robię to w biurze turystycznym obok. W czasie przechadzki po mieście sptyma dwóch miłych Syryjczyków, fotografów. Choć słabo mówią po angielsku, udaje mi się dowiedzieć, że będą pracować w Niemczech i bardzo podziwiają USA. Tak więc, także tutaj istnieją duże rozbieżności pomiędzy oficjalną propagandą i odczuciami zwykłych ludzi. Na bazarze dokupuje jeszcze fajny wazonik za 200 SP. Jem szisz kebab( z colą - 50 SP ). 

W hotelu odbywam długą pogawędkę z wcześniej poznanymi Polakami i Ukraińcem - dziennikarzem, piszącym na laptomie opowiadania o odwiedzonych krajach ( Turcji, Syrii ).
Budzą mnie o 1:15. Mam mieć taksówkę o 1:30. Jednak nikt nie przyjeżdża. W końcu recepcjonista bierze taksówkę z sąsiedniego hotelu. Bez przeszkód dojeżdżam na lotnisko. Tu znowu mam problemy - zakupiony wcześniej pistolet zostaje uznany za zabytek, wart 5000 $. Po półgodzinnych konsultacjach mogę go wreszcie zabrać, ale pod warunkiem, że nie wwiozę go nigdy do Syrii ... 

Dalej wszystko przebiega bez większych komplikacji - płacę 200 SP opłaty lotniskowej i chcę coś kupić w sklepie wolnocłowym. Jednak nie przyjmują tam funtów syryjskich - zostaną mi na pamiątkę. 

W samolocie tym razem frekwencja jest większa - podróżuje jakieś 15 osób. Lot mija bez przeszkód i rano 14.05.2001 jestem na Okęciu w Warszawie.
Moja miła podróż dobiegła niestety końca.

słowa kluczowe: termin: 06.05.2001 - 14.05.2001
trasa: Damaszek, Palmyra, Hama, Crac de Chevalers, Aleppo, Bosra, Damaszek

Latasz samolotami? Chcesz dowiedzieć się ile godzin spędziłeś łącznie w powietrzu? Jaki pokonałeś dystans i ile razy okrążyłeś równik? Do jakich krajów latałeś i jakimi samolotami...? Zobacz nową funkcjonalność transAzja.pl: Mapa Podróży
Narzędzie pozwala na zapisanie w jednym miejscu zrealizowanych podróży lotniczych, naniesienie ich tras na mapie oraz budowanie statystyk. Wypróbuj już teraz!






  • Opublikuj na:
Informuj mnie o nowych, ciekawych artykułach zapisz mnie!
Przeczytałeś tekst? Oceń go dla innych!
 0 / 5 (0)użyteczność tego tekstu, czyli czy był pomocny
 0 / 5 (0)styl napisania, czyli czy fajnie się czytało
Łączna liczba odsłon: 10459 od 23.06.2005

Komentarze

Newsletter Informujcie mnie o nowych, ciekawych
materiałach publikowanych w portalu



transAzja.pl to serwis internetowy promujący indywidualne podróże po Azji. Przez wirtualny przewodnik po miastach opisuje transport, zwiedzanie, noclegi, jedzenie w wielu lokalizacjach w Azji. Dzięki temu zwiedzanie Chin, Indii, Nepalu, Tajlandii stało się prostsze. Poza tym, transAzja.pl prezentuje dane klimatyczne sponad 3000 miast, opisuje zalecane szczepienia ochronne i tropikalne zagrożenia chorobowe, prezentuje też informacje konsularne oraz kursy walut krajów Azji. Pośród usług dostępnych w serwisie są pośrednictwo wizowe oraz tanie bilety lotnicze. Dodatkowo dzięki rozbudowanemu kalendarium znaleźć można wszystkie święta religijnie i święta państwowe w krajach Azji. Serwis oferuje także możliwość pisania travelBloga oraz publikację zdjęć z podróży.

© 2004 - 2024 transAzja.pl, wszelkie prawa zastrzeżone